Lionel Messi przede wszystkim potwierdził, że jest zawodnikiem wszechstronnym. Żeby nie powiedzieć kompletnym. I pomimo swojego filigranowego wzrostu, potrafi strzelać gole również z główki. Pseudo-eksperci wielokrotnie doszukiwali się słabości Argentyńczyka właśnie w grze głową. Głoszona przez nich hipoteza została jednak tak szybko obalona, jak powstała. W niedzielnym meczu najskuteczniejszy zawodnik "Dumy Katalonii" po raz kolejny udowodnił, że nie wzrost jest najważniejszy w grze powietrznej, a instynkt strzelecki. Drugi gol Messiego był natomiast efektem pięćdziesięciometrowego rajdu z piłką przy nodze. Przeciwnicy mijani niczym slalomowe tyczki i zaskakujący strzał w długi róg. To powoli staje jego znakiem rozpoznawczym. Po ustrzeleniu hat-tricka snajper Barcelony tylko na chwilę objął prowadzenie w klasyfikacji najlepszych strzelców La Ligi. Późnym niedzielnym wieczorem na pozycję lidera wrócił Cristiano Ronaldo, któremu dwukrotnie udało się wpisać na listę strzelców w meczu z Athletic Bilbao. Na półwyspie Iberyjskim zapowiada się fascynująca walka o tytuł króla strzelców.