Jeden z nielicznych piłkarzy, dla których chce nam się w ogóle oglądać Ekstraklasę miał 0,4 promila w wydychanym powietrzu. Ljuboja przekroczył tym samym o 100% dopuszczalną normę zawartości alkoholu dla kierowców w naszym kraju. Oczywiście potępiamy zachowanie serbskiego napastnika i jazdę po pijanemu, ale w porównaniu z paroma gwiazdami futbolu Ljuboja jest jedynie grzecznym chłopcem ze szkółki niedzielnej, który zjadł o jednego cukierka nadziewanego rumem za dużo. Weźmy takiego Paula Gascoigne’a. "Gazza" piłkarzem wybitnym był i basta. Ale był też człowiekiem. A człowiek miewa słabości. W przypadku genialnego reprezentanta Anglii był to alkohol. - Był czas, że piłem po cztery butelki whisky dziennie. Potrafiłem nie jeść i nie pić nic innego nawet przez miesiąc. Jak trafiłem na odwyk przez tydzień uczyłem się pić na nowo wodę. Bałem się, że mnie zabije - wspomina lata walki z nałogiem. Są też mniej poważne przypadki i to z naszych boisk. Dla kibiców Wisły Kraków mecze z Lazio i Schalke to świętość i kawał klubowej historii. Co to ma wspólnego z piciem? To, że Kamil Kosowski wyznał nam niedawno, że razem Maciejem Żurawskim wypił flaszkę zarówno przed meczem w Rzymie jak i Gelsenkirchen! Swoje trzy grosze w sprawie gry po spożyciu pewnie mógłby dołożyć też Wojciech Kowalczyk, o którym były selekcjoner Janusz Wójcik mawiał, że jest lepszy od innych ligowych grajków gdy przychodzi na trening prosto z knajpy lub dyskoteki. Aha, jak Was zaciekawił fragment o Kosowskim, to polecamy cały tekst, stary - ale jary! Kosowski o imprezowaniu w Krakowie i pucharowych flaszkach