Hushovd według norweskiej straż przybrzeżnej "szalał" skuterem w basenie portu w jego rodzinnej miejscowości Grimstad i wielokrotnie przekroczył obowiązujące ograniczenie szybkości, które w tym miejscu wynosi pięć węzłów (9,26 km/h). Kolarz nie chciał przyjąć mandatu i tłumaczył, że to nie on prowadził skuter tylko kolega siedzący z tyłu trzymał kierownicę. Zapłacił jednak ponieważ, jak podkreślił, podróż z Monako, gdzie mieszka, do tutejszego sądu kosztowałaby go znacznie więcej. Dodał, że w Norwegii nie będzie już używał skuterów wodnych ani motorówek. - Nie wiem dla kogo wymyślono te ograniczenia szybkości, ale chyba tylko dla zarabiania pieniędzy - powiedział Hushovd.