Klich poszedł dalej - wpis na Twitterze rozpoczął od hasła: 40.000 zakazów stadionowych. Tak słabego meczu reprezentacja Polski nie rozegrała od lat, a 0-2 to najniższy wymiar kary. Naprawdę, trudno się dziwić, że fanom puściły nerwy i po serii mizernych spotkań, dali w końcu piłkarzom do zrozumienia, co sądzą o ich grze i zbieraniu lania od choćby Słowaków. Jeśli Klich zamierzał wychować kibiców, to poniósł klęskę. Fani w komentarzach jasno dali mu do zrozumienia, że nie po to płacą za bilety, żeby tylko bić brawo i śpiewać "Polacy, nic się nie stało". Ten jednak nie zmienia zdania, a poparł go m.in. wiceprezes PZPN Roman Kosecki, który przyznał, że był zażenowany zachowaniem trybun. W innym tonie wypowiedział się jednak szef PZPN Zbigniew Boniek: "Chłopaki, tłumaczenie porażek zostawmy mediom, kibiców szanujmy, bo mają prawo klaskać i gwizdać. Głowy do góry i do roboty... będzie dobrze!" - napisał na Twitterze. Zdecydowana większość kibiców ostro skrytykowała Klicha. "Nam możesz dać te 40 tys. zakazów, a nawet więcej, i podejrzewam że wielu się nie obrazi, ale co na to PZPN i sponsorzy? pewnie cię ozłocą. Lepiej przeproś albo powiedz, że źle cię zrozumiano - to takie teraz modne" - napisał byłsobiekibic. "A może po prostu następny mecz olać? Niech piłkarzyki grają przy pustych trybunach" - postuluje fader. A jak Wy sądzicie? Czy kibice mogą gwizdać na reprezentantów Polski? Czy kadrowicze mają prawo się na nich za to obrażać?