Liverpool w finale Ligi Mistrzów w 2005 roku zanotował wspaniały comeback przeciwko Milanowi. Po pierwszej połowie "The Reds" przegrywali już 0-3, ale zdołali odrobić straty i doprowadzić do dogrywki oraz rzutów karnych. W nich fantastycznie między słupkami spisał się Jerzy Dudek, który zaskoczył swoich rywali "tańcem w bramce". Były bramkarz Liverpoolu przyznał, że do takiego zachowania namówił go obrońca Jamie Carragher. - Nie planowałem tego, ale Jamie powiedział mi, żebym wymyślił coś, co rozproszy piłkarzy Milanu - - powiedział w rozmowie z "Radiem Crc" Jerzy Dudek. - Początkowo odmówiłem, bo chciałem zachować koncentrację, ale on wciąż na mnie naciskał. Spróbowałem więc tych ruchów przy pierwszym karnym. Przyniosło to oczekiwany rezultat, więc z każdym kolejnym ruszałem się jeszcze bardziej - dodał. - W następnych meczach ten taniec nie zawsze był skuteczny, ale na pewno nakładał presję na rywalu - stwierdził Dudek.