Źródłem ogólnego podniecenia jest przede wszystkim bezgraniczna obsesja na punkcie FC Barcelony wśród obydwu skonfliktowanych stron. Gdy Barca wygrywa mecze, szczególnie ze swoim wielkim rywalem Realem Madryt, w Ramallah - głównym palestyńskim mieście na Zachodnim Brzegu - na ulice wylewają się tłumy, ludzie świętują, jakby to było ich zwycięstwo. Ale to nie wszystko - Palestyńczycy czują specjalną więź z Barceloną, bo ten klub jest dla wielu symbolem katalońskich aspiracji niepodległościowych. Tak jak w przypadku Palestyńczyków, to jak na razie niespełnione nadzieje na własne państwo. Barcelona jest również ulubionym klubem Izraelczyków. Ich wizyta była koordynowana przez Fundację Szimona Peresa, prezydenta Izraela. - Przyjechaliśmy tu, żeby wzmocnić więzy przyjaźni i pomóc Wam, tak Izraelczykom jak i Palestyńczykom, znaleźć miejsca, w których możecie się spotkać w drodze do pokoju. Robimy to z jak największym poczuciem skromności, ale jednocześnie zdając sobie sprawę, że Barca jest jedną ze wspólnych rzeczy dla obydwu społeczności, bo - jak nam powiedziano - jesteśmy najpopularniejszą zagraniczną drużyną wśród Izraelczyków i Palestyńczyków - mówił podczas oficjalnego przywitania w rezydencji Szimona Peresa prezydent FC Barcelony Sandro Rosell. Dodał, że ta historyczna wizyta nie mogła się odbyć w lepszym czasie, bo zbiega się ze wznowieniem rozmów pokojowych w Waszyngtonie. Piłkarze FC Barcelony odwiedzili w sobotę Betlejem i bazylikę Narodzenia Pańskiego, spotkali się z palestyńskim prezydentem Mahmudem Abbasem, a wieczorem trenowali z palestyńskimi chłopcami i dziewczynkami na stadionie w mieście Dura, na południu Zachodniego Brzegu. Towarzyszyły im tysiące fanów. W niedzielę rano udali się w Jerozolimie pod Ścianę Płaczu - najświętsze miejsce judaizmu, a zdjęcie gwiazdora Barcy Lionela Messiego, modlącego się w jarmułce pod ścianą, obiegło izraelskie media. Wieczorem na stadionie w Tel Awiwie odbyły się kolejne warsztaty piłkarskie, w których wzięli udział młodzi Izraelczycy. W planach "wizyty pokoju" miał być również mecz między Barcą a mieszaną drużyną palestyńsko-izraelską, ale strona palestyńska nie zgodziła się. W maju szef tamtejszej federacji piłkarskiej Dżibril Rażub w rozmowie z agencją Reuters tłumaczył, że odrzucił pomysł ze względu na dyskryminowanie przez Izrael palestyńskich sportowców i ograniczanie ich możliwości poruszania się. - Rozumiem tę decyzję, ale niekoniecznie ją wspieram. To mogła być dla nas szansa, żeby pokazać mediom, że jesteśmy zainteresowani pokojem; wysłać wiadomość o tolerancji - powiedział w drodze na spotkanie z Barceloną na stadionie w Tel Awiwie palestyński działacz pokojowy Sulaiman Khatib. W przeszłości pracował on na rzecz palestyńsko-izraelskiego dialogu m.in. poprzez sport i wspólne spotkania. Z Tel Awiwu Ala Qandil