Napastnik trzecioligowego Stuttgarter Kickers zasłabł 21 lipca 2013 roku podczas meczu z Rot-Weiss Erfurt. Reanimowano go. Diagnoza była szokująca - zapalenie mięśnia sercowego i przewlekłe zaburzenie rytmu serca. Od tamtego czasu przeszedł cztery operacje. Czasem musiał brać tyle silnych lekarstw, że miał halucynacje. "To najgorszy rok w moim życiu. Naprawdę przeszedłem przez piekło. Nie życzyłbym tego nawet najgorszemu wrogowi" - opisywał Daniel Engelbrecht. Toczył niezwykle ciężki bój o życie, ale wygrał! Lekarze wszczepili mu defibrylator, dzięki któremu wrócił do normalnego życia. Urządzenie wspomaga serce, umożliwiając mu powrót do normalnej, regularnej pracy dzięki wytłumieniu chaotycznych impulsów elektrycznych. Na początku listopada 24-latek wrócił do treningów. W sobotę wszedł na boisko w 76. minucie meczu pucharowego z FV Ravensburg. Jego zespół sensacyjnie przegrał 0-1, ale nie tylko dla Daniela Engelbrechta nie miało to większego znaczenia. Schodził z boiska ze łzami w oczach. "Tak często musiałem walczyć ze śmiercią, że nikt nie mógł spodziewać się tego, że znów zagram. To najpiękniejszy dzień w moim życiu. Nie da się tego opisać" - powiedział wzruszony. "Jego powrót pokazuje, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż futbol" - podkreślił trener Stuttgarter Kickers Hoerst Steffen. Daniel przyznał, że nie ma jeszcze sił na grę przez pełne 90 minut, ale prawdziwym wyzwaniem jest dla niego opanowanie lęku. "Muszę nauczyć się ponownie ufać mojemu ciału" - powiedział.