Kolega Michała Kwiatkowskiego z ekipy Sky wykazał się dużym dystansem do samego siebie. Na zdjęciu widać uśmiechniętą postać z potężną muskulaturą, ale i ranami z prawej strony na biodrze i kolanie. To ślady po wypadku podczas niedawnej Vuelty. "Czuję się trochę śmiesznie przed lustrem: chudy w górnej części ciała i z potężnymi udami" - skomentował Froome. Wspomniał, że nie może się doczekać zakończenia kariery, bo wtedy będzie mógł pójść na siłownię i popracować nad bicepsami i ramionami, aby "przywrócić równowagę". "Podczas testów fizjologicznych w 2015 roku poziom mojej tkanki tłuszczowej wynosił 9,8 proc. Byłem trochę zaskoczony, że nie jest niższy, z pewnością mógłbym go zmniejszyć, ale to byłoby ryzykowne. Jak to by wpłynęło na mój układ immunologiczny?" - powiedział Brytyjczyk dziennikowi "The Times". "Wiele osób było zszokowanych, gdy dowiedziało się, że w trakcie Vuelty ważyłem o kilogram więcej niż podczas Tour de France, około 68,5 - 69 kg. Mimo to byłem silniejszy w górach" - dodał. Froome przyznał, że w przerwie między sezonami, gdy powraca do zwykłej diety i nie musi trenować pięciu godzin dziennie, przybiera na wadze 6-7 kg. W niedzielę Froome będzie walczyć w Bergen o medal mistrzostw świata w jeździe drużynowej na czas (w składzie grupy Sky jest także Michał Kwiatkowski), a sezon ma zakończyć w środę w jeździe indywidualnej.