Jeszcze przed starciem obydwu drużyn media przybliżały kibicom sylwetkę golkipera, który posturą odbiega od zawodowego piłkarza. Podczas poniedziałkowego meczu na Gander Green Lane 46-latek znów znalazł się w centrum uwagi. W przerwie spotkania widziano bramkarza przy stadionowym barze, natomiast w drugiej połowie, gdy jego drużyna przegrywała już dwoma golami, kamery zauważyły Shawa zajadającego się okazałych rozmiarów pierogiem wypełnionym mięsem i ziemniakami. Miało to jednak miejsce, gdy menedżer Sutton United dokonał już trzech zmian i wiadomo było, że Shaw nie wejdzie już na murawę. Sprawa, okazuje się, ma jednak drugie dno. W zakładach bukmacherskich można było obstawić zakład, że bramkarz Sutton zje coś przed kamerami w trakcie tego spotkania. Teraz specjalna komisja hazardowa ma zająć się tą sprawą. Shaw zapytany, czy zna kogoś, kto obstawił ten zakład, odpowiedział na łamach "Daily Mail": Myślę, że znajdzie się kilka takich osób. Nam piłkarzom nie wolno obstawiać. Myślę jednak, że zrobiło tak kilku znajomych i kibiców". Komisja zajmie się sprawą czy istnieje jakaś "nieprawidłowość na rynku zakładów oraz ustalenie, czy operator spełnił wymogi licencyjne do prowadzenie działalności w sposób uczciwy". "Uczciwość w sporcie to nie żart, dlatego otworzyliśmy dochodzenie, że ustalić, co się stało" - powiedział Richard Watson, szef komórki dochodzeń i egzekutywy tejże komisji. Zobacz wyniki 5. rundy Pucharu Anglii