Dobra, głupie pytanie. Zaraz nas pewnie zmasakrujecie hasłem, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Bingo! Didier Drogba i jego były kumpel z "The Blues", który wcześniej związał się umową z Shanghai Shenhua podobno dostają od chińskiego giganta ok. 300 tysięcy dolarów tygodniowo. Dla takiej kasy też olalibyśmy czołowe kluby Europy i polecieli pierwszym samolotem do krainy ryżem płynącej, ale wygląda na to, że sielanka byłych snajperów Chelsea wkrótce się skończy. Według informacji "The Guardian" Shanghai Shenhua może niedługo sprzedać Drogbę i Anelkę. Wszystko przez awanturę pomiędzy właścicielami klubu. Najbogatszy z nich, a zarazem wypisujący czeki hojnie wynagradzanym piłkarzom, Zhu Jun, posiada 28,5% udziałów w klubie. Pozostali kompani jakiś czas temu obiecali mu, że jego udział wzrośnie do 70% jeżeli wpompuje w zespół odpowiednie środki. Zhu Jun zrobił swoje, ściągnął do Szanghaju wielkie gwiazdy światowego futbolu, ale koledzy nie śpieszą się z oddaniem mu swoich udziałów. Bogacz się wkurzył i zapowiedział, że w takim razie będzie łożył na pokrycie tylko 28,5% pensji zawodników. Jeżeli szantaż się nie powiedzie i pozostali udziałowcy nie podzielą się z Zhu Junem władzą, czekać nas będzie koniec przygody Drogby z Anelką w chińskiej lidze, bo na pewno nie pojechali tam zarabiać gorzej niż w Europie. A w roli przeciętnie płatnych ligowych maskotek długo nie wytrzymają...