Po ośmiu rundach Arreola, powracający po nieudanej próbie wywalczenia tytułu mistrza wagi ciężkiej, pokonał Harpera jednogłośną decyzją sędziów. Punktowano 77-74, 78-73 i 76-75. Czemu tak się męczył? Odpowiedź jest prosta! - Piątego marca miałem urodziny, a że lubię pizzę, to jadłem naprawdę dużo. Żarłem przez cały weekend - w piątek, sobotę, niedzielę, poniedziałek. No ku..., lubię tę pizzę. Jak potem się ważyłem, to Henry, mój trener, powiedział: "Co się, ku..., stało?!". Podczas obozu w Big Bear ważyłem jeszcze 251 funtów. Przeżarłem się, no cóż... Trener stwierdził, że muszę ograniczyć to jedzenie, a ja na to: "Pie..., niczego nie będę ograniczać!". Obiecuję jednak, że w następnej walce będę ważyć mniej, celuję w 245, 246 funtów. W kolejnej natomiast chciałbym już zejść poniżej 240 - szczerze wyznał złotousty Amerykanin. - Nadwaga to wyłącznie moja wina, nikogo innego. Jestem półgłówkiem, myślę sobie, że skoro boksuję już tak długo, to nie będzie problemów. Prawda jest jednak taka, że nie mogę mieć więcej tego typu występów - powiedział Arreola.