Chilijczyk jest doskonałym przykładem, do czego może doprowadzić talent i ciężka praca. Ojciec zostawił ich, gdy Alexis był jeszcze maluchem. Mama starała się jak mogła, aby utrzymać pięcioosobową rodzinę, ale Alexis musiał pomagać. Zaczął zarabiać w wieku sześciu lat. "Gdy nauczyłem się robić salta, ludzie namawiali mnie: zrób fikołka, a damy ci 50 lub 100 peso" - wspominał. "Myłem też samochody. Pierwszą parę piłkarskich butów dostałem od prezydenta miasta. Kupił mi je po tym, jak moja mama poszła z nim porozmawiać" - przyznał po latach. Starszy brat piłkarza - Humberto przyznał w wywiadzie dla "Sun on Sunday", że o jedzenie Alexis musiał czasem prosić sąsiadów. Według niego, brat miał trzy możliwości - zostać górnikiem, rybakiem lub piłkarzem. Potrafił jednak wykorzystać wielki talent. Podczas udanego debiutanckiego sezonu w Cobreloa, zauważyli go skauci włoskiego Udinese, a klub kupując go za 2 mln euro zrobił złoty interes. Zanim Alexis trafił do Włoch, potwierdził wielki potencjał grając na zasadzie wypożyczenia w chilijskim Colo-Colo, a później w argentyńskim River Plate. Wciąż robił postępy, a strzelając kolejne gole dla Udinese zapracował na wielki transfer do Barcelony. Dołączenie do zespołu Pepa Guardioli, w którym grał u boku Lionela Messiego, było dla chłopaka z biednego chilijskiego miasteczka więcej niż spełnieniem marzeń. Żegnał Włochy jako najlepszy piłkarz Serie A i najdroższy chilijski zawodnik w historii. Barca zapłaciła za niego 43 mln euro, a on w ciągu trzech lat rozegrał dla niej 88 meczów i strzelił 39 goli. Latem skusił go Arsenal. "Doda nam siły, kreatywności i wiele jakości" - wychwalał go menedżer "Kanonierów" Arsene Wenger. Angielskie media twierdzą, że władze Arsenalu podwoiły mu zarobki, a kontrakt o wartości 150 tys. funtów tygodniowo uczynił go, obok Mesuta Oezila, najlepiej opłacanym piłkarzem na Emirates Stadium. Dobrze jednak pamięta, jak na życie musiał zarabiać myjąc auta i fikając salta. Oto potęga futbolu!