Spotkanie, w którym gospodarze przegrali z Ghaną 0-3, trzeba było przerwać na 30 minut. Atmosfera meczu w Malabo od początku była niespokojna. Decyzja arbitra o podyktowaniu rzutu karnego dla Ghany w końcówce pierwszej połowy nie spodobała się miejscowym kibicom, którzy zaczęli go obrażać, a w kierunku boiska z trybun poleciały butelki i puszki po piwie. Podobne zachowania nasiliły się, gdy oba zespoły schodziły do szatni na przerwę, konieczna była eskorta policji. Reprezentacja Ghany, prowadzona przez mającego polskie korzenie znanego izraelskiego trenera Avrama Granta, wygrywała wtedy już 2-0. W ostatnich minutach gry na trybunach zrobiło się jeszcze bardziej niespokojnie. W obawie o własne bezpieczeństwo fani Ghany opuścili swój sektor i przenieśli się pod linię końcową boiska. Mimo to w ich kierunku leciały różne przedmioty rzucane przez sympatyków Gwinei, których próbowali uspokoić miejscowi piłkarze. Po ponadpółgodzinnej przerwie, po wyprowadzeniu kibiców Ghany przez tunel, który zwykle zarezerwowany jest dla piłkarzy, spotkanie zostało dokończone. W zamieszkach zostało rannych 36 osób, z których 14 trafiło do szpitala. Pojawiły się doniesienia, że w związku z tymi wydarzeniami mecz o trzecie miejsce odbędzie się przy pustych trybunach. W piątek jednak zapowiedziano, że trybuny obiektu w Malabo nie zostaną zamknięte przed kibicami. Gwinea Równikowa dostała także w zawieszeniu karę rozegrania meczu bez udziału publiczności. W finale Ghana zmierzy się z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Będzie to powtórka starcia z 1992 roku, kiedy lepsza po rzutach karnych okazała się ekipa "Słoni".