Polscy snowboardziści od lat byli w światowej czołówce. Przez wiele lat świetną robotę z kadrą wykonywał Piotr Skowroński. Ten jednak, ze względów osobistych, musiał zrezygnować z pracy z reprezentacją i zastąpił go jego dotychczasowy asystent Oskar Bom. Ten młody chłopak wykonał świetną pracę przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w Pekinie. Tam nasi snowboardziści byli bardzo blisko medalu. W pewnym momencie jednak stwierdził, że sam nie będzie w stanie zagwarantować sukcesu i potrzebne są posiłki. Najlepiej ze światowego topu. Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN, który w związku odpowiada za snowboard, od razu wszedł w to. PZN "wykradł" ludzi ze światowego topu. Teraz są medale - Zaowocowało wiele lat spokojnej pracy, jeżeli chodzi o trenera kadry. Nikt nie wtrącał się w pracę, jaką wykonywali nasi snowboardziści. Mogli zatem w spokoju budować potęgę, bo tak chyba śmiało można powiedzieć - powiedział Winkiel w rozmowie z Interia Sport. - Tak naprawdę "wykradliśmy" też jedną z największych postaci w światowym snowboardzie. To słoweński trener Izidor Sustersić. On trenował kadrę swojego kraju i Słowenia miała medalistów igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. To był naprawdę niesamowity ruch z naszej strony. Do tego Oskar Bom zaryzykował trochę z przygotowaniami. I to wszystko się opłaciło - dodał sekretarz generalny PZN. To właśnie znakomity występ Polaków w Pekinie był przyczynkiem do takich zmian. W PZN dostrzegli wielki potencjał tej reprezentacji i dokonano zmian, które bardzo szybko przyniosły efekty. - Daliśmy do zrozumienia ludziom w Polskim Związku Narciarskim, że jesteśmy na takim poziomie, na którym zasługujmy na tak duże wsparcie - mówił Oskar Kwiatkowski, nowy mistrz świata, w niedawnym wywiadzie dla Interia Sport. Zakopiańczyk podkreślał, jak wiele do zespołu wniósł Sustersić. - To, co przekazał mi Izidor, to starałem się od razu wdrożyć. I to rzeczywiście zaczęło działać. Został u mnie starty styl jazdy, ale poprawiłem kilka detali. Robiłem jeden karygodny błąd. Mocno stałem na tyle deski. Przez to podnosił się przód. Deska nie leżała wtedy cała na śniegu i przez to skręty były nieefektywne. To poprawiłem i rzeczywiście bardzo pomogło - tłumaczył Kwiatkowski. Do Sustersicia dołączył jeszcze serwismen z jego kraju Tadej Trdina. Pierwotnie w PZN mieli postawić na Austriaka, ale ostatecznie zmieniono decyzję. I to też okazało się strzałem w "10". Dzięki zmianom w sprzęcie nasi snowboardziści wyraźnie przyspieszyli, co było widać od początku sezonu. Aleksandra Król i Oskar Kwiatkowski stawali na podium zawodów PŚ. Zresztą zakopiańczyk na MŚ do Bakuriani przyjechał w roli lidera PŚ w slalomie gigancie równoległym. - Oskar Bom dopasował sobie cały sztab, a ja musiałem tylko znaleźć na to środki - śmiał się Winkiel. Trzeba przyznać, że nie był to mały wydatek, ale też taki w granicach rozsądku. Słoweńcy nie dostali w Polsce tyle, ile trenerzy z topu w skokach narciarskich, ale zarabiają tyle, ile topowi trenerzy w innych dyscyplinach narciarskich. Ważne jest też to, że z PZN są związani kontraktem do zimowych igrzysk olimpijskich w Cortinie d'Ampezzo i Mediolanie w 2026 roku. W Polsce od lat jest system szkolenia w snowboardzie Tak naprawdę w polskim snowboardzie od wielu lat jest stworzony system szkolenia. I nie ma tutaj innej drogi. Najpierw jest klub, potem Szkoła Mistrzostwa Sportowego i w końcu kadra. Każdy z tych snowboardzistów przechodził taką drogę. - Do tego wszystkiego udało się bardziej zaangażować ludzi, którzy działają na zapleczu, czyli: Paweł Dawidek, Michał Sitarz, Marcin Sitarz. I oni robią też porządną robotę. Ta dyscyplina jest naprawdę mądrze budowana u nas - przyznał sekretarz generalny w PZN. Najważniejsze jest też to, że snowboard można też trochę trenować w Polsce. Oczywiście ci topowi zawodnicy potrzebują wyjazdów na lodowce, ale za to juniorzy mogą spokojnie rozwijać się w kraju. Król jest już bardzo doświadczoną zawodniczką, ale za nią są kolejne, by wspomnieć tylko takie nazwiska jak: Aleksandra Michalik, Maja Chyc, Olimpia Kwiatkowska, Weronika Dawidek. U mężczyzn mamy Michała Nowaczyka, który jest rówieśnikiem Kwiatkowskiego. Gratka dla fanów snowboardu. Nasi medaliści MŚ wystąpią w Suchem Fanów snowboardu będzie czekała nie lada gratka na początku marca. W dniach 4-5 marca w Suchem odbędą się zawody Pucharu Europy w snowboardowym slalomie gigancie równoległym i będzie można zobaczyć w akcji naszych medalistów MŚ. - Będzie też relacja w telewizji - zapewnił Winkiel. Kiedy Kwiatkowski wygrał niedawno - jako pierwszy Polak - zawody Pucharu Świata, to na łyso ogolili się Oskar Bom i Jan Winkiel. Po złocie MŚ włosy miał stracić "Gumiś", bo tak na niego wołają koledzy w kadrze. - Zobaczymy, czy dowiezie zakład, choć chyba bym mu wybaczył - śmiał się sekretarz generalny PZN.