Trzy lata przed imprezą, w Wiedniu odbyło się posiedzenie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), który wybrał gospodarza. Obok słynnego "Ga-Pa", o organizację zawodów starały się Montreal oraz Sankt-Moritz. Po objęciu najważniejszego stanowiska w kraju, początkowo niechętny zawodom Fuehrer, postanowił przekuć je w wielki propagandowy sukces III Rzeszy, która była coraz gorzej postrzegana wśród pozostałych państw świata. Skażony sport O podejściu NSDAP do igrzysk olimpijskich oraz międzynarodowego sportu najlepiej świadczy wypowiedź Bruno Malitza. Rzecznik ugrupowania Hitlera stwierdził, że "nowoczesny sport jest skażony międzynarodowym charakterem. Skażony Francuzami, Belgami, Polaczkami i Żydoczarnuchami". To właśnie rosnący w Niemczech w siłę antysemityzm był największą obawą MKOl. Stany Zjednoczone dążyły nawet do stworzenia koalicji, która zbojkotowałaby zmagania w Garmisch-Partenkirchen, ale ostatecznie wraz z innymi czołowymi reprezentacjami wzięły udział w IV Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. Ze startu zrezygnowali jedynie Sowieci. Międzynarodowy Komitet Olimpijski otrzymał nawet gwarancję od samego Adolfa Hitlera, że sportowcy pochodzenia żydowskiego nie będą mieli problemów z udziałem w zimowych igrzyskach olimpijskich. Rok później Fuehrer zmienił zdanie i stwierdził, że jego wcześniejsza deklaracja dotyczyła wyłącznie Żydów w reprezentacjach innych niż niemiecka. Pomogła dopiero interwencja przewodniczącego MKOl - hrabiego Henriego de Baillet-Latoura i również sportowcy żydowskiego pochodzenia z III Rzeszy dostali prawo uczestnictwa w olimpijskich kwalifikacjach. Na przeszkodzie do występu stanęły im jednak inne ograniczenia. Otóż niemieccy Żydzi nie mieli prawa trenować aż do dnia eliminacji. III Rzeszy nie można było natomiast zarzucić niedociągnięć. W "Ga-Pa" wybudowano nową, imponującą skocznię narciarską, która górowała nad 15-tysięcznym obiektem. Wchodzących na stadion kibiców witały z kolei dwa blisko ośmiometrowe posagi Greków. Jeden z nich trzymał w lewej ręce niemieckiego orła. Czytaj dalej Autor: Kamil Kania