Przebieg zdarzeń jest o tyle nieoczekiwany, że do gry wkracza Szwecja. A zatem kraj, który po pierwsze przegrał rywalizację o zimowe igrzyska olimpijskie w 2026 roku (przyznane Włochom - Mediolanowi i Cortinie d'Ampezzo), a po drugie zrezygnował już z ubiegania się o ich kolejną edycję w 2030 roku. Szwedzi uznali, że w ogóle nie będą się ubiegali o przeprowadzenie tej imprezy. Teraz jednak zmieniają zdanie, a stało się tak pod wpływem negocjacji. Stoją za nimi Stany Zjednoczone, które postanowiły pomóc Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu w poszukiwaniu gospodarza. Amerykanie mają swojego kandydata, którym ponownie jest Salt Lake City. Miasto w stanie Utah gościło zimowe igrzyska w 2002 roku, a teraz chce je mieć ponownie. Przy czym nie teraz, nie w 2030 roku. Stany Zjednoczone pomagają MKOl w swoim interesie Amerykanom zależy na tym, aby ugościć zimowe igrzyska olimpijskie w Utah dopiero w 2034 roku, tak aby nie weszły one w 2030 roku w kolizję z przyznanymi już Stanom Zjednoczonym letnim igrzyskom w Los Angeles. Zaczęli zatem namawiać Szwedów do powrotu do starań o imprezę za siedem lat. Awantura w Rosji sięga zenitu. "Namawianie na igrzyska to zdrada" Wygląda na to, że ich starania przyniosą skutek. Jak poinformował Szwedzki Komitet Olimpijski, chce on przejść do kolejnego etapu ubiegania się o igrzyska w 2030 roku po korzystnych wynikach ostatniego studium wykonalności. Zostało ono przeprowadzone, gdyż szwedzkie władze chciały się przekonać, na ile przeprowadzenie igrzysk jest możliwe oraz jakie Szwecja ma opcje finansowe i jakie jest poparcie społeczne dla tego pomysłu. Wyniki są optymistyczne. Szwecja chce igrzysk, jakich nie było Motorem napędowym szwedzkiej kandydatury jest to, że miałaby ona zorganizować najbardziej zrównoważone igrzyska w dziejach, zarówno pod względem finansowym, jak i ekologicznym. Na przykład emisja dwutlenku węgla ma zostać ograniczona o 80 procent w porównaniu z poprzednimi igrzyskami - chodzi głównie o systemy naśnieżające i chłodzące. To mają być igrzyska stanowiące wzór na przyszłość, co jest wizją o tyle kuszącą, że MKOl ma coraz większe problemy ze znajdowaniem chętnych na zimową imprezę. Z walki o edycję 2030 roku wycofali się już Szwajcarzy, Japończycy z Sapporo (rozważają możliwość walki o edycję 2034 roku), Kanadyjczycy z Vancouver czy Francuzi z Chamonix. Wycofali się także Hiszpanie z kandydaturą Barcelony, Saragossy i Pirenejów, a oferty Kazachstanu w Ałmaty, Bośni i Hercegowiny w Sarajewie i Gruzji w Borżomi pozostały w sferze planów. Szwedzka kandydatura objęłaby zawody w stołecznym Sztokholmie, narciarstwo w Are, Östersund i Falun. Pierwotnie planowano, aby saneczki i bobsleje rywalizowały na torze w Siguldzie na Łotwie. Jak podkreślają Szwedzi, warunkiem przeprowadzenia igrzysk jest korzystanie wyłącznie z już istniejącej infrastruktury. Torów saneczkowych i bobslejowych Szwecja jednak nie ma. Szwecja nigdy dotąd nie organizowała zimowych igrzysk olimpijskich. W Skandynawii organizowała je wyłącznie Norwegia (1952 i 1994).