"Pomimo przekazania przez Ministra Sportu i Turystyki ponad 152 mln zł na rozwój wyczynowych sportów zimowych, Polska nie awansowała w rankingach medalowych" - podkreśla w swoim raporcie NIK. "W ocenie NIK to w dużej mierze konsekwencja niedociągnięć po stronie szefa resortu: nieopracowanie strategii rozwoju sportów zimowych, zbyt niskie nakłady na infrastrukturę sportową, brak wiedzy na temat liczby i stanu obiektów sportowych, czy brak stałego mechanizmu wsparcia dla realizacji kariery sportowej zawodników. NIK zwraca też uwagę na brak selekcji utalentowanych sportowców i zarządzania ich karierą sportową, co stwarza ryzyko utraty talentów" - czytamy w raporcie. Najwyższa Izba Kontroli podkreśla w swoim raporcie, że w Polsce maleje popularność sportów zimowych. Zbyt niski poziom finansowania skutkuje niewielką liczbą medali na imprezach mistrzowskich. NIK zwróciła uwagę, że spadła liczba medali polskich sportowców na igrzyskach zimowych 2018 w porównaniu z igrzyskami 2014 roku. W Soczi sześć medali zdobyli zawodnicy trzech dyscyplin, a w Pjongczangu już tylko skoczkowie. "Do zakończenia kontroli NIK minister nie opracował strategii rozwoju zimowych sportów olimpijskich w Polsce, a istniejący Program Rozwoju Sportu do roku 2020 nie uwzględniał specyfiki wyczynowych sportów zimowych. Ponadto strategie rozwoju dyscyplin sportowych większości skontrolowanych polskich związków sportowych (4 z 7) nie były dostosowane do ogólnych założeń tego programu" - zarzuca w raporcie NIK. Odpowiedź resortu Ministerstwo Sportu i Turystyki krytycznie przyjęło raport. "Raport NIK dotyczący sportów zimowych niestety obnaża brak elementarnej wiedzy kontrolerów z obszaru sportu, a skonstruowane przez nich wnioski obwiniające Ministerstwo za brak medali podczas Igrzysk ośmieszają 'audytorów'" - czytamy w stanowisku MSiT. "Urzędnicy NIK zamiast skupić się na celowości i gospodarności wydatkowania środków przez polskie związki sportowe wcielają się w rolę sportowych "ekspertów" i "analityków" broniących nieudolnych działaczy. Mylą kategorie wiekowe w sporcie, wykazując się kompletną nieznajomością zasad systemu sportu młodzieżowego i popełniają błędy metodologiczne wynikające z braku wiedzy dotyczącej podstaw teorii sportu" - czytamy. "Zgodnie z ustawą o sporcie to związki posiadają wyłączną kompetencję do przygotowywania strategii rozwoju dyscyplin. Tymczasem NIK odpowiedzialnością za brak długofalowych strategii rozwoju poszczególnych dyscyplin, obarcza nie związki, a ministerstwo" - broni się resort. "NIK, uważa, że np. słabe wyniki polskich łyżwiarzy szybkich na ZIO w Pjongczangu wynikają ze zbyt długiego oczekiwania na budowę krytego toru lodowego. Stoi to w sprzeczności z rezultatami polskich łyżwiarzy podczas ZIO w Soczi w 2014 r. (gdzie panczeniści zdobyli trzy medale - złoty, srebrny i brązowy), kiedy w ogóle nie rozważano budowy takiego obiektu w Polsce, a całość specjalistycznych przygotowań olimpijskich realizowano za granicą" - czytamy w odpowiedzi ministerstwa. "NIK zarzuca ministerstwu zbyt niski poziom finansowania szkolenia zawodników kadry narodowej. Tymczasem finansowanie sportu w Polsce jest na historycznie wysokim poziomie" - chwali się ministerstwo sportu. Minister Bańka z humorem Z dużą dozą humoru podszedł do całej sprawy minister sportu Witold Bańka, który skomentował raport NIK na Twitterze. "Jeśli 'sportowi eksperci' z NIK będą szukać kolejnej przestrzeni do ośmieszenia się to polecam: dodatkową kontrolę konkursu skoków w PyeongChang - dlaczego nie było 2 medali i czy broń naszej biathlonistki była odp. naładowana. MSiT mógł tego dopilnować!!!" - śmieje się minister. "Sporo do MSiT wpłynęło skarg na skład z Senegalem, chyba trzeba będzie zgłosić do NIK" - napisał Bańka, nawiązując do fatalnego mundialu w wykonaniu piłkarskiej reprezentacji Polski. "Tego Senegalu to sobie nie wybaczę! Gdybym wtedy interweniował to nie trzeba by teraz kontroli robić !!! Swoją drogą chyba opublikujemy niektóre pytania kontrolerów do MSiT...kupa śmiechu będzie" - podsumował minister. WS