Za Wami mistrzostwa świata w Altenbergu. Jak ocenisz te starty? Mieliśmy już lepsze wyniki na mistrzostwach świata. Tutaj trochę zabrakło. Zdarzało nam się zajmować miejsca w czołowej "10", a tym razem mały błąd w górnej części toru sprawił, że zajęliśmy 11. lokatę. Dlatego jesteśmy nieco zawiedzeni. Starty nie były złe, ale do czołówki trochę brakło, co mnie akurat dziwi. No ale mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będzie lepiej, no bo jeśli nie napędzisz sanek na górze, dół nie będzie za szybki. W sprincie z kolei popełniliśmy duży błąd za zakrętem numer "9", z którym był duży problem. No i zabrakło czasu, żeby to nadrobić, dlatego się nie zakwalifikowaliśmy. Nie robiliśmy sobie tam jednak wielkich nadziei, to nie jest dyscyplina olimpijska, ale szkoda tego startu. W sztafecie, która w ostatnich latach była naszą najmocniejszą stroną, skończyło się na siódmym miejscu. Solidnie, ale... Chińczycy byli na piątym. W praktyce powinniśmy z nimi wygrać, bo jesteśmy od nich lepsi. Klaudii Domaradzkiej niestety przydarzył się błąd i jej strata była spora, nawet do Chinki. Nasza dwójka i Mateusz zrobiły to, co miały zrobić. Nasza dwójka żeńska nie pojechała jednak, tak jak liczyliśmy. One dopiero się uczą, dla nich to pierwsze starty w sztafecie w tej formie. Mamy niedosyt, że nie było tego piątego miejsca, bo jeszcze Austriacy chcieli "pomóc", ich dwójka się mocno poobijała, ale i nam zabrakło dobrych, czystych ślizgów. Jak startowało się Wam po deklaracji Mateusza Sochowicza, że zawiesza karierę? Jaka była atmosfera w kadrze? Nas ta sprawa nie dotknęła. Borykamy się z tymi problemami dłuższy czas, z brakiem sprzętu i potrzebnej infrastruktury. I też naciskaliśmy, ale bez odzewu. Nie wiem, jak ta sytuacja się rozwinie, czy będzie lepiej, czy nie... Głównie patrzymy na siebie, chcemy osiągać jak najlepsze wyniki. Mam nadzieję, że Mateusz nie skończy kariery, ale jeśli ma tylko inny pomysł na siebie, to niech się realizuje gdzieś indziej, jeżeli tu nie może. A nie ma obaw, że nie uda się bez niego wystawić sztafety? Na pewno będzie ciężko. W "jedynkach" jest tak naprawdę jeszcze tylko Arkadiusz Trojga, ale to wciąż junior. Nie wiemy, jak podejdzie do tego związek. Na razie działacze podchodzą do tego dość lekko... No ale nie mnie to oceniać. To ludzie, którzy wiedzą, co robią. Jesteśmy już po mistrzostwach świata. Najważniejszą imprezę Mateusz z nami objechał i zobaczymy, co będzie dalej. Mamy obawy, my też, jeśli nie będziemy mieli odpowiednich środków, zajmować punktowanych miejsc, dających stypendia, to też nie widzę dla nas przyszłości w tym sporcie. Zdeklarowaliśmy się, że chcemy dociągnąć do igrzysk we Włoszech. A potem zakończyć karierę. W kadrze brakuje wielu rzeczy, sprzętu, mechanika, wsparcia dla trenera. Są jakieś działania związku, które mają tę sytuację poprawić? Związek nie kontaktuje się z nami w tych sprawach, wielu rzeczy nie wiemy. Sezon wciąż trwa, tak że mam nadzieję, że po prostu nie chcą teraz odrywać nas od startów, a potem będą chcieli z nami rozmawiać. I wtedy będę mógł coś powiedzieć. Już w wywiadzie Sochowicza pojawiły się zarzuty, że trener Marek Skowroński jest zupełnie osamotniony i sam robi dosłownie wszystko. Nie było prób ściągnięcia chociażby cenionego przez światową federację Macieja Kurowskiego? Były takie próby. Związek złożył Maćkowi ofertę, ale widocznie za niską, bo się nie zgodził, mając inne oferty pracy, czy to z FIL-u, czy teraz z Korei Południowej. Było za mało zaangażowania ze strony działaczy, aby go do nas ściągnąć. Nie wiem, czy zdają sobie sprawę, jak to w ogóle funkcjonuje i jak ciężko znaleźć fachowca, który by nam pomagał. Trener Skowroński stara się cały czas ściągnąć kogoś z zagranicy, ale to jest trudne, bo oni mają swoje posady i nie chcą tutaj przychodzić. Wszystko wiąże się z pieniędzmi, które trzeba wygenerować dla mechanika, bo kogoś takiego szukamy. I tak to wygląda, że trener Marek jest kierowcą, mechanikiem, szkoleniowcem na torze i dodatkowo uzupełnia dokumenty. Jest sam. Ze strony związku nie widać żadnych działań, żeby mu w tym ulżyć i znaleźć kogoś kompetentnego. My nie potrzebujemy osoby, która by przyjeżdżała i po prostu była z nami. Potrzebujemy kogoś, kto nam pomoże osiągać lepsze wyniki. Na pewno potrzeba też sponsorów, którzy wsparliby Was finansowo. Są jakieś działania mające ich przyciągnąć? Rok, czy dwa lata temu, był zatrudniony człowiek ds. marketingu, natomiast zostało to przerwane i nie wiem, jak to teraz działa. Od kilku lat nie ma sponsora. Teraz pojawił się "Polski Cukier", ale został nam "przydzielony" z PKOl. Czy te wszystkie niedobory sprzętowe można byłoby poprawić poprzez współpracę z polskimi uniwersytetami? Próby podejmowane były. Zostaliśmy np. poddani badaniom w tunelu aerodynamicznym. Tylko nie do końca wiem, jak miało nam to pomóc? Zostaliśmy "przedmuchani", byliśmy w pozycji zjazdowej, no i otrzymaliśmy informację, że stopy muszą być obciągnięte, głowa pochylona niżej. Tylko, że takie podstawy my już wiemy i nie mam pojęcia, w czym miało na to pomóc. Natomiast według mojej wiedzy po zakończeniu sezonu trener Skowroński ma spotkać się z jednym z profesorów z AGH w Krakowie i mają podjąć rozmowy o metalach, na których mielibyśmy próbować jeździć. Mają szukać stopów, które mogłyby nas przyspieszyć. Natomiast musimy czekać, aż trener skończy sezon, bo musi zająć się tym osobiście.