Jeden z naszych czołowych sprinterów w rozmowie z Interią bardzo chwalił pracę z trenerem odpowiadającym w kadrze za sprinty Arturem Wasiem. Jej efekty przyszły bardzo szybko. Już na mistrzostwach Europy Polacy spisywali się znakomicie, a na finałowym Pucharze Świata w Quebecu tylko spuentowali znakomity sezon. A to jeszcze nie koniec! Polska niedziela w Kanadzie. Kapitalne zwycięstwo To była polska niedziela w Quebecu, a serię sukcesów naszych sprinterów na koniec finału PŚ w Kanadzie rozpoczęła rywalizacja na 500 metrów. Powtórkę z sobotnich zmagań na tym dystansie zapewnili nam Piotr Michalski i Marek Kania. Pierwszy z Polaków prowadził ze świetnym czasem (34.72) aż do momentu, kiedy na lodzie pojawił się jego reprezentacyjny kolega. Kania mimo gorszego otwarcia na premierowych 100 metrach znakomicie przejechał rundę i finiszował z wynikiem 34,69 sekundy. Obaj Polacy liderowali stawce aż do ostatniej pary i występu Amerykanina Jordana Stolza. Potrójny mistrz świata z ubiegłego roku z Heerenveen przejechał dystans z rezultatem 34,36 sekund, ustanawiając przy okazji nowy rekord toru w Quebecu. Na szczęście dla biało-czerwonych, gorzej od nich zaprezentował się Kanadyjczyk Laurent Dubreuil i tym samym doczekaliśmy się obu Polaków na podium. Zarówno dla Kani, jak i Michalskiego to drugi w karierze indywidualny medal PŚ. To jednak było tylko preludium do tego, co czekało nas w rywalizacji drużynowej sprinterów. Tam Michalski i Kania byli wspomagani przez Żurka, który tym razem w zmaganiach indywidualnych zajął dziewiąte miejsce. Polacy w swojej parze spisali się świetnie, pokonali Kanadyjczyków i pozostało im tylko oczekiwać na to, co wydarzy się w dalszej fazie zawodów. Nikt już jednak nie był w stanie poprawić ich wyniku i nasz tercet odniósł drugie w tym sezonie efektowne zwycięstwo w sprincie drużynowym, po złotym medalu na ME w Heerenveen. Najlepszy wynik Polaka od prawie 50 lat. A już zawiesił karierę Wielkie nadzieje przed MŚ Triumf w Quebecu sprawił, że "Biało-Czerwoni" zajęli drugie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ (240 pkt), tuż za trzecimi w niedzielę Amerykanami (246 pkt). To może zostawiać lekki niedosyt, ale... okazja do rewanżu już niebawem, w najważniejszej imprezie tego sezonu. Od 15 do 18 lutego w Calgary zostaną rozegrane mistrzostwa świata na dystansach. Polacy ostatni raz zdobyli medal tej imprezy w 2020 roku w Salt Lake City. Trzecie miejsce w sprincie drużynowym kobiet zajęły wówczas Wójcik, Natalia Czerwonka i Kaja Ziomek. Może niedługo kolejna okazja do takich wzruszeń?