Podczas igrzysk w Pekinie młoda rosyjska łyżwiarka wywalczyła złoty medal w drużynie, ale jej go nie wręczono. Okazało się, że wcześniej w pobranej od niej w grudniu 2021 roku próbce wykryto zakazaną substancję, trimetazydynę. Na nastolatkę padł cień zarzutu o stosowanie dopingu. Mimo wszystko dopuszczono ją do rywalizacji solistek, tłumacząc to jej młodym wiekiem (miała wówczas 15 lat, więc zgodnie z prawem nie podlegała jeszcze przepisom antydopingowym MKOl). Ostatecznie Walijewa nie poradziła sobie z ogromną presją i zakończyła zmagania na czwartej pozycji, choć była wielką faworytką do wygranej w całych zawodach. Skandal, który ciągnie się od Pekinu, niebawem może w końcu jednak znaleźć swój finał. W listopadzie odbędą się kolejne przesłuchania w tej sprawie. Najpierw zawieszenie kariery, a teraz takie słowa. "Nie będę ryzykować" Ważą się losy Rosjanki. Co dalej z jej karierą? Losy Walijewej powinny rozstrzygnąć się już na tym posiedzeniu CAS, drugi raczej raczej nie będzie mowy o przekładaniu posiedzeń i przesłuchań. Komunikat wydała Światowa Agencja Antydopingowa (WADA), podkreślając, że w dalszym ciągu nalega na maksymalny czteroletni okres dyskwalifikacji dla łyżwiarki. Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU), Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA) i sama Walijewa nie wydały żadnych oświadczeń. Gdyby się na to zdecydowano, były to właściwie koniec dla łyżwiarki, bo trudno sobie wyobrazić, by po tak długiej przerwie bez międzynarodowej rywalizacji mogła jeszcze wrócić na tafle. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę konkurencję w Rosji i tamtejszy model szkolenia, promujący młode zawodniczki. Warto podkreślić, że o ile WADA żąda najwyższego wymiaru kary, to już ISU nie jest tak zdeterminowane i "zadowoli" się dwuletnim zawieszeniem. Z kolei sami Rosjanie optują, by uznać winę Walijewej, ale akcentują, że nie była świadoma przyjmowania niedozwolonych środków i chcą, by otrzymała karę upomnienia i mogła wrócić do rywalizacji. Rosjanie chcieli badania wykrywaczem kłamstw Dla Rosjan zresztą walka o Walijewą jest bardzo istotna. Do tego stopnia, że jej trenerka Eteri Tutberidze postulowała nawet zastosowanie wykrywacza kłamstw i przebadanie nim wszystkie osoby "zamieszane" w tę sprawę. W rosyjskich mediach pojawia się zresztą jej wypowiedź, w której opowiada o feralnym dla Kamiły dniu. Zawodniczka rzekomo miała zjeść loda od jednego z kibiców i wypić herbatę, zaproponowaną przez kogoś z obsługi. Zdaniem Tutberidze Walijewa nie jest dopingowiczką, a dzieckiem, które zwyczajnie nie zdawało sobie sprawy, że zachowuje się nieodpowiedzialnie. Wyrok wyda jednak CAS.