Zdaniem rosyjskiej agencji antydopingowej RUSADA śledztwo w sprawie Kamiły Walijewej jest już na końcowym etapie. Portal Match TV przekazał, że w najbliższych tygodniach wyniki śledztwa zostaną przekazane do działu przetwarzania wyników agencji. RUSADA przyznała, że zebrano liczne informacje oraz przeprowadzono wywiady z osobami z otoczenia łyżwiarki. Jednocześnie zaznaczono, że zważywszy na młody wiek sportsmenki, dokładnie przyjrzano się najbliższemu sztabowi zawodniczki. Walijewa przeszła test antydopingowy 25 grudnia ubiegłego roku, czyli tuż po mistrzostwach Rosji. Jego wyniki zostały przekazane do laboratorium akredytowanego przez WADA. W styczniu łyżwiarka zajęła pierwsze miejsce na mistrzostwach Europy, a już 7 lutego wywalczyła złoto w turnieju drużynowym podczas zimowych igrzysk olimpijskich. Kontrowersyjne igrzyska Walijewej Czytaj też: "Caryca łyżwiarstwa figurowego" znów szokuje. Niespodziewana propozycja Wszystko wskazywało na to, że młoda sportsmenka będzie jedną z faworytek w rywalizacji solistek. Dzień później napłynęły jednak informacje z laboratorium w Sztokholmie, które wskazywały, że w próbce Walijewej znaleziono niedozwolony lek. Od tamtej pory nad zawodniczką zebrały się czarne chmury. Ostatecznie medale w konkurencji drużynowej do dzisiaj nie zostały rozdane, zaś niespełna 16-letnia Rosjanka po chwilowym zawieszeniu, została w końcu dopuszczona do dalszej rywalizacji. Igrzyska zakończyła tuż za podium. Zamieszanie wokół sportsmenki wywołało spore kontrowersje. Decyzja o dopuszczeniu jej do rywalizacji solistek została podyktowana jej wiekiem. W uzasadnieniu CAS podano, że niepełnoletnia zawodniczka jest osobą chronioną.