Na razie nie są znane przyczyny śmierci Amerykanina, ale w mediach przypomniano, że przed laty walczył z depresją. Miał 37 lat. Oficjalnie nie podano szczegółów dotyczących okoliczności śmierci, lecz policjanci poinformowali, że nie było żadnych znamion przestępstwa, a sportowiec prawdopodobnie zmarł we śnie. Holcomb kilkanaście lat temu zmagał się z chorobą oczu, przez pewien czas groziła mu nawet utrata wzroku. Z tego powodu cierpiał na depresję i podjął próbę samobójczą. W 2008 roku przeszedł operację, która zażegnała kryzys, a dwa lata później w Vancouver poprowadził czwórkę z USA do złotego medalu olimpijskiego. Był to pierwszy tytuł Amerykanów w tej konkurencji od 1948 roku. Zawodnik wydał autobiografię, w której opisywał swoją walkę z depresją: "Ale teraz już widzę: Moja droga od ślepoty do olimpijskiego złota". Trzy lata temu w Soczi Holcomb wywalczył brązowe medale olimpijskie w dwójkach i czwórkach. Sześciokrotnie zwyciężył też w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. - Można się skupić na jego olimpijskich medalach i innych wielkich osiągnięciach sportowych, ale federacja bobslejów i skeletonu w USA jest rodziną, więc przede wszystkim staramy się poradzić sobie ze stratą kolegi z drużyny, brata, przyjaciela - powiedział szef dyscypliny w kraju Darrin Steele. Holcomb urodził się w Lake Placid 14 kwietnia 1980 roku. Znany był jako osoba rozrywkowa i z poczuciem humoru, zawsze przed zawodami wykonywał swój tradycyjny "taniec", który miał rozluźnić kolegów z załogi.