Partner merytoryczny: Eleven Sports

Twórca sukcesów Justyny Kowalczyk uderza w Tajnera. Zaskakujące kulisy konfliktu

Erę sportowych sukcesów Adama Małysza i Justyny Kowalczyk mamy już za sobą, ale nadal chętnie wracamy do tego okresu wspomnieniami. Nie zawsze są one jednak utrzymane w ciepłym tonie. O chłodnych relacjach z Apoloniuszem Tajnerem w obszernym wywiadzie z serwisem sport.tvp.pl opowiada Aleksander Wierietielny. - Poprosiliśmy o cieplejsze kurtki. I znowu prezes mówi, że nam nie pasują, a skoczkowie nie narzekają. Tłumaczę, że skoczkowie siedzą w ciepłym pomieszczeniu, wychodzą na dwie minuty, skaczą i wracają do ciepła, a my stoimy godzinami na mrozie - przytacza jedną z historii twórca sukcesów pięciokrotnej medalistki olimpijskiej.

Relacje Aleksandra Wierietielnego (na małym zdj.) i Apoloniusza Tajnera nie układały się harmonijnie
Relacje Aleksandra Wierietielnego (na małym zdj.) i Apoloniusza Tajnera nie układały się harmonijnie /Newspix

Apoloniusz Tajner to dzisiaj szanowany parlamentarzysta. Kibicom zawsze kojarzył się będzie jednak z eksplozją Małyszomanii, co nastąpiło u progu obecnego stulecia. Później, kiedy pożegnał się z rolą trenera, przez lata (2006-22) sprawował funkcję prezesa Polskiego Związku Narciarskiego.

I właśnie do tego okresu nawiązuje Aleksander Wierietielny w długiej rozmowie z serwisem sport.tvp.pl. Jego stosunki z ówczesnym sternikiem krajowej federacji były mocno napięte. Wedle relacji, jaką przedstawia, co i rusz dochodziło do nieporozumień.

Wierietielny nie oszczędza Tajnera. Gorzko wspomina trudny okres współpracy

- Pytał, czemu skoczkom wszystko pasuje, a wam nic. Mówiłem: "Panie prezesie, skoczkowie mają pięć ośrodków, w których mogą skakać. Tam są parkingi, łatwo dojechać. W biegach, kiedy nie ma śniegu, trzeba jechać w wysokie góry, dokąd nie dojedzie się byle jakim samochodem. Potrzebujemy takiego z napędem na cztery koła. Inaczej nie wystartujemy" - opowiada Wierietielny.

- Poprosiliśmy o cieplejsze kurtki - dodaje. - I znowu prezes mówi, że nam nie pasują, a skoczkowie nie narzekają. Tłumaczę, że skoczkowie siedzą w ciepłym pomieszczeniu, wychodzą na dwie minuty, skaczą i wracają do ciepła, a my stoimy godzinami na mrozie. Kurtki, które dostaliśmy, były ładnie uszyte, eleganckie, reprezentacyjne, ale nie nadawały się do pracy na mrozie. Nam trzeba było innych: ciepłych i wygodnych. O to też były kłótnie.

To pod skrzydłami Wierietielnego po tytuł biathlonowego mistrza świata sięgał Tomasz Sikora. A Justyna Kowalczyk - najlepsza polska biegaczka narciarska w historii - pięciokrotnie stawała na olimpijskim podium. W tym dwukrotnie na najwyższym stopniu. Za kulisami nie działo się jednak dobrze.    

- Właściwie o wszystko dochodziło do zgrzytów - wyznaje trener pochodzący z Białorusi, od lat posiadający polskie obywatelstwo. - Rozstanie ze związkiem, kiedy odchodziłem w 2020 roku, też nie było przyjemne. Szczerze powiem, że prezes Tajner zrobił dużo przykrego dla biegów narciarskich.

Dzisiaj te zaszłości nie odgrywają już żadnej roli. Czy trenerskie CV Wierietielnego byłoby bogatsze, gdyby współpraca ze związkiem układała się bardziej harmonijnie? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi.    

Uśmiechnięty Kamil Stoch: Weekend wlał wiele nadziei. WIDEO/InteriaSport.pl/INTERIA.TV
Aleksander Wierietielny/Newspix
Aleksander Wierietielny podczas treningu z Justyną Kowalczyk /Newspix
Apoloniusz Tajner/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem