Urodzona w 2006 roku Kamiła Walijewa już od najmłodszych lat poświęcała się w pełni łyżwiarstwu figurowemu i m.in. mając niespełna 14 lat sięgnęła po mistrzostwo świata juniorów jako solistka. Później była wielką nadzieją medalową Rosji na IO 2022 w Pekinie i tam choć nie wywalczyła medalu indywidualnie, to już w zmaganiach drużynowych pomogła wywalczyć swojej reprezentacji krążek z najcenniejszego kruszcu. Jednocześnie jednak... wybuchł potężny skandal. Już w czasie igrzysk wyszło na jaw, że pod koniec 2021 roku w organizmie zawodniczki wykryto substancję zakazaną - a konkretnie trimetazydynę. Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA) potraktowała młodą gwiazdę wyjątkowo łagodnie, ale potem od jej decyzji do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) odwołała się Światowa Agencja Antydopingowa (WADA). Efekt końcowy był taki, że CAS niedawno podjął decyzję o czteroletniej dyskwalifikacji Walijewej, liczonej od 25 grudnia 2021 roku oraz o odebraniu jej wszystkich tytułów wywalczonych od tego dnia. Co ciekawe, wbrew wielu oczekiwaniom, Rosjanie nie zostali całkiem zdyskwalifikowani w zawodach drużynowych z IO 2022, a jedynie formalnie stracili złote medale, otrzymując jednak brązowe. Skandal z 17-letnią Rosjanką, a tu taka wiadomość. Pełna konsternacja! Potężny cios nieadekwatny? Tutberidze: Próbki naszych sportowców zawsze były czyste Po pewnym czasie milczenia do ostatnich wydarzeń postanowiła odnieść się Eteri Tutberidze, trenerka nastolatki, której obszerne oświadczenie zacytował m.in. portal sports.ru. "Od dwóch lat w żaden sposób nie wypowiadam się na temat sytuacji z dopingiem wykrytym u Kamiły Walijewej na mistrzostwach Rosji w 2021 roku, pomimo niezasłużonych, niekończących się hejtów i oskarżeń pod moim adresem" - zaczęła 49-latka. "Całemu naszemu zespołowi surowo zabroniono komentowania lub oceniania tego, co się dzieje, ponieważ mogłoby to mieć wpływ na dochodzenie i zakłócać jego przebieg. A ja, chyba bardziej niż ktokolwiek inny, chciałam, żeby ta historia została dogłębnie zbadana i aby nie pozostały w związku z nią żadne pytania, nieważne, czy byłaby mowa o przeoczeniu, pomyłce czy przestępstwie" - podkreśliła. "Od wielu lat pracuję, czasem bez dni wolnych i urlopów, na rzecz wyników sportowców i jak nikt inny chcę wiedzieć, co stało się z Kamiłą i jak ta substancja dostała się do jej organizmu" - stwierdziła. "Nasi sportowcy od 2010 roku biorą udział w międzynarodowych zawodach, a wykonanych w tym czasie testów antydopingowych prawdopodobnie nie uda się zliczyć. Próbki zawsze były czyste i mam nadzieję, że tak pozostanie" - kontynuowała trenerka. "Zawsze uczyliśmy i tłumaczyliśmy naszym sportowcom i ich rodzicom, że należy zachować większą ostrożność przy zażywaniu nawet najprostszych leków na przeziębienie, ale niestety nie można ufać absolutnie nikomu" - orzekła. "Teraz, po dwóch latach, nic nie stało się jasne, pochodzenie tej substancji nie zostało zbadane i pozostało wiele pytań. I tylko z różnych stron płyną oskarżenia pod naszym adresem" - skwitowała. Kamiła Walijewa, mistrzyni olimpijska, ukarana dyskwalifikacją. Kreml zabrał głos Trenerka Walijewej: Historia Kamiły jest naszym bólem "Do Kamiły nie mam pytań, jest dzieckiem i ze swojej strony będę ją nadal wspierać na wszelkie możliwe sposoby. Bez obrazy dla wszystkich moich poprzednich podopiecznych - Kamiła jest najbardziej utalentowaną sportsmenką z nich, a stanęła przed próbą, którą trudno opisać słowami" - oświadczyła. Eteri Tutberidze co prawda nikt nie może odmówić własnego poglądu na całą tę aferę, ale trudno przypuszczać, by rywalki i rywale Walijewej zadowolili się tak skonstruowanymi tłumaczeniami i jakkolwiek przychylnie spoglądali na stosowanie tzw. taktyki oblężonej twierdzy...