Piękna słoneczna pogoda przywitała najlepszych snowboardzistów świata na Jaworzynie Krynickiej, gdzie odbywały się pierwsze w historii w Polsce zawody Pucharu Świata w snowboardzie. Niestety nie był to przyjemny dzień dla Polaków. Wielu liczyło na walkę o podium w wykonaniu Oskara Kwiatkowskiego i udział choć jednej naszej zawodniczki w 1/8 finału. Skończyło się na marzeniach. Polacy rzucili się na głęboką wodę. Organizacja PŚ w skokach przy tym to pryszcz Niespełnione cele kadrowiczów. Trener skomentował występ w PŚ w Polsce Tomasz Kalemba, Interia Sport: Przed rozpoczęciem Pucharu Świata w Krynicy-Zdroju mówiłeś o tym, że każdy z zawodników ma cele na tę rywalizację. Udało się je zrealizować? Oskar Bom: - Jak mam być szczery, to nie. Wiadomo, że chcielibyśmy, by było lepiej. Cieszę się jednak, że widziałem u niektórych dobre momenty, choć nie wszyscy dowieźli swoje przejazdy. Na pewno bardzo szkoda Michała Nowaczyka i Olimpii Kwiatkowskiej. To były dobre i szybkie przejazdy w ich wykonaniu, ale nie dowieźli tego do mety. Wszyscy spodziewali się więcej po Oskarze. Widać było, że jest szybki. Nie trafiliśmy jednak szczęśliwie, bo Benjamin w tym sezonie jest triumfatorem Pucharu Świata. Przyznam się, że czułem, że to może być najtrudniejszy rywal. Gdyby Oskar go pokonał, to potem byłoby z górki. Co nie wyszło w tym przejeździe Oskara? - To nie było tak, że nie wyszła jedna rzecz. Posypało się wiele elementów, bo popełnił błąd już w górnej części trasy. Widać było, że za wszelką cenę chciał gonić Benjamina. To go rozproszyło, choć starał się zrobić wszystko, by go złapać. Przez to zaczęły się jednak pojawiać kolejne błędy. Każdy kolejny skręt pogrążał Oskara. Czerwona trasa, którą jechał Oskar, była szybsza i chyba można było liczyć na to, że nawet przy niewielkich błędach można będzie to nadrobić? - Nie wiem, czy czerwona trasa była szybsza. Na pewno dół tej trasy był szybszy. Góra była jednak szybsza na niebieskiej. Dlatego naciskałem na Oskara, żebyśmy jednak wybrali niebieską trasę. Chciałem, żeby od początku był z przodu, żeby to rywal musiał gonić. Oskar jednak patrzył na wcześniejsze biegi i zdecydował się na czerwoną trasę. Pokłóciliście o ten wybór? - Absolutnie nie. Oskar miał duży niedosyt. Uda się pozbierać do niedzieli? - On sobie dobrze radzi z takimi rzeczami. Musi sobie usiąść i wszystko poukładać. Na razie jednak chowa się przed wszystkimi. On był zdenerwowany, czy raczej spokojny tego dnia, bo od rana raczej unikał towarzystwa? - Wydaje mi się, że to wynikało z tego, że był mocno skupiony. To mi się u niego bardzo podobało. Kwalifikacje pojechał wyśmienicie. Nie rozpraszał się i to mu pomogło. Wiadomo, jak jest w Polsce. Każdy chce poklepać po plecach. Za granicą nikt Oskara nie zaczepia. Musiał się zatem od tego odciąć. Nie lada wyzwaniem było chyba przygotowanie trasy? - Organizatorzy wykonali fantastyczną robotę. Mimo że było bardzo ciepło, to trasa się trzymała. Spodziewałem się dużo gorszych warunków, dlatego jestem mile zaskoczony. Sobota na minus, ale w niedzielę kolejne zawody. - Oczywiście. Będziemy walczyć. W Krynicy-Zdroju - rozmawiał Tomasz Kalemba, Interia Sport