Tegoroczny letni cykl był jednym ze słabiej obsadzonych. Światowa czołówka pojawiła się nieco liczniej dopiero w Hinzenbach i przede wszystkim na koniec rozgrywek w Klingenthal. Większość konkursów odbywała się w składach przypominającym Puchar Kontynentalny, z zawodnikami spoza światowej czołówki. O końcowy triumf rywalizowali Władimir Zografski i Gregor Deschwanden, którzy wygrali po trzy konkursy. Ostatecznie nieco więcej punktów uzbierał Bułgar, ale i tak Grand Prix było teatrem tylko dwóch aktorów. W poprzednich latach niespodziewanych zwycięzców Grand Prix z drugiego planu było sporo, ale zwykle nie przekładali tego na zimowe występy - nic więc dziwnego, że kibiców są ciekawi, jak będzie w przypadku tegorocznych dominatorów. W rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu głos w temacie zabrał Halvor Egner Granerud. Norweg wskazał Deschwandena jako skoczka, który może na dobre zadowolić się w czołówce. Nagła zmiana u polskich skoczków. Decyzja już zapadła Zografski też wygra zimą? Norweski obrońca Kryształowej Kuli jest zdania, że także bułgarskiego skoczka stać na dobre wyniki, a nawet na pucharowe zwycięstwa. - Widać, że udało mu się znaleźć coś, co czyni jego skoki dużo lepszymi niż wcześniej. I jeśli będzie potrafił przełożyć to także na tory lodowe, ustabilizować się na wysokim poziomie, jak w lipcu i sierpniu, to ma pełne prawo myśleć o zwycięstwach w poszczególnych konkursach - powiedział Granerud. Jak dotąd w konkursach Pucharu Świata Gregor Deschwanden był najwyżej siódmy, a miejsca w czołowej dziesiątce może policzyć na palcach jednej ręki. Władimir Zografski raz był szósty, ale i u niego miejsca w dziesiątce zdarzały się tylko wyjątkowo mimo piętnastu pucharowych sezonów na koncie. Nowa edycja Pucharu Świata rozpocznie się już 25 listopada w fińskiej Ruce. Noriaki Kasai ma niezwykły plan. On naprawdę chce to zrobić w wieku 51 lat