Problem z zimowymi igrzyskami olimpijskimi w 2030 roku jest ogromny, bo przez bardzo długi czas Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie miał żadnego kandydata na ich zorganizowania. To się dotąd nie zdarzało i pokazuje, jak dużym kłopotem jest w obecnych czasach organizacja takich igrzysk. Ogromne koszty, konieczność budowy niepotrzebnej infrastruktury, wreszcie pretensje mieszkańców odstraszają wielu chętnych. Zimowe igrzyska w 2026 roku organizują Włosi w Mediolanie i Cortina d'Ampezzo, ale już na edycję 2030 nie było żadnego chętnego, a na rok 2034 został jeden - amerykańskie miasto Salt Lake City w Utah, które gościło igrzyska dwadzieścia lat temu. Sapporo nie zamierzało się więcej o nie starać po aferze korupcyjnej wokół igrzysk w Tokio, zresztą ankiety wykazują, że mieszkańcy ich nie chcą. Pojawiły się jednak możliwości wznowienia negocjacji z Japończykami na temat tego, by do pomysłu organizacji zimowych igrzysk wrócili. Thomas Bach dementuje pogłoski w sprawie Rosji i Białorusi Sapporo ma problem, więc problem ma MKOl Kandydatura japońska jest o tyle problematyczna, że po igrzyskach letnich w Tokio pojawiło się szereg zarzutów o korupcję związanych z tymi igrzyskami, co postrzegano jako tamę dla starań Japonii o organizację igrzysk w 2030 roku. Seiko Hashimoto, brązowa medalistka olimpijska, polityk i była szefowa Komitetu Organizacyjnego Tokio 2020, powiedziała w grudniu, że nie wydaje jej się, aby przed rozwiązaniem tych kwestii Sapporo mogło kontynuować starania o zimowe igrzyska w 2030 roku. Gubernator Hokkaido, Naomichi Suzuki, przyznał, że "trudno było utrzymać kandydaturę na igrzyska olimpijskie 2030 z powodu zarzutów o korupcję". To już prędzej można by myśleć o roku 2034. Podziękowało Vancouver w Kanadzie. Wycofali się także Hiszpanie z kandydaturą Barcelony, Saragossy i Pirenejów, a oferty Kazachstanu w Ałmaty, Bośni i Hercegowiny w Sarajewie i Gruzji w Borżomi pozostały w sferze planów. Poważne ostrzeżenie w kwestii igrzysk olimpijskich. To próba chińskiej inwazji W tej sytuacji doszło nawet do tego, że misji ratunkowej podjęli się Amerykanie. Im zależy na tym, aby ugościć zimowe igrzyska olimpijskie w Utah dopiero w 2034 roku, tak aby nie weszły one w 2030 roku w kolizję z przyznanymi już Stanom Zjednoczonym letnim igrzyskom w Los Angeles. Zaczęli zatem namawiać Szwedów do powrotu do starań o imprezę za siedem lat. Szwedzi ostatecznie się zgłosili i Sztokholm został jedynym namacalnym kandydatem do organizacji igrzysk w 2030 roku. Francja chce zorganizować zimowe igrzyska olimpijskie Teraz jednak sytuacja zmieniła się wręcz radykalnie, bowiem swoją kandydaturę dołożyli też nieoczekiwanie Francuzi. Oni już byli rozważani jako kandydat do organizacji igrzysk. Była to tzw. wspólna oferta alpejska, którą chciały złożyć Valais w Szwajcarii, Aosta we Włoszech i Chamonix we Francji. Storpedowało ją referendum, które w Szwajcarii wykazało zdecydowany sprzeciw opinii publicznej w tym kraju dla organizacji igrzysk, głównie z uwagi na koszty i zmiany w środowisku naturalnym Alp. Z kolei Włosi już są gospodarzami zimowych igrzysk w 2026 roku, które odbędą się w Cortina d'Ampezzo i Mediolanie, a nigdy dotąd żaden kraj nie organizował igrzysk olimpijskich dwóch kolejnych edycji. Francuzi zostali sami i po namyśle postanowili jednak ubiegać się mimo tego o organizację zimowych igrzysk 2030 roku. I to jeszcze gdzie! Niewykluczone, że ... na Lazurowym Wybrzeżu. Szef MKOl szokuje: Nie możemy winić Rosjan. To naruszenie praw człowieka Francja bowiem nie zdecydowała jeszcze, które dokładnie miasto czy miejsce miałoby takie igrzyska zorganizować. Możliwe, że nie Chamonix. Jak podaje agencja AP, w grę wchodzą dwa region: Owernia-Rodan oraz Prowansja-Lazurowe Wybrzeże. Niewykluczone, że zostaną połączone. Zimowe igrzyska olimpijskie na Lazurowym Wybrzeżu byłyby z pewnością wydarzeniem osobliwym i ciekawym. Dla MKOl to okazja, by wreszcie odetchnąć z ulgą. Zapewnia to komitetowi chętnych na dwie najbliższe edycje zimowych igrzysk, bo tę w 2034 roku ma obsadzoną przez kandydaturę Salt Lake City.