Miejsca Biało-Czerwonych w eliminacjach mówią właściwie wszystko - Piotr Żyła był dwudziesty dziewiąty, Aleksander Zniszczoł trzydziesty pierwszy, Kamil Stoch trzydziesty piąty, Dawid Kubacki trzydziesty dziewiąty, a Paweł Wąsek czterdziesty szósty. Jedynym plusem, jaki można znaleźć w występie jest fakt, że żaden z nich nie odpadł już na tym etapie i wszyscy w sobotę przystąpią z czystą kartą do właściwych zawodów. Nie zmienia to jednak faktu, że w Ruce nasi nie znaczyli zbyt wiele w kwalifikacjach. O ile w czołówce nie zabrakło nazwisk Niemców (aż czterech w czołowej siódemce), Austriaków, czy Słoweńców, o tyle w tym gronie próżno szukać choćby jednego naszego skoczka. To jednak nie wszystko - choć trudno w to uwierzyć, Biało-Czerwoni musieli uznać wyższość... Włochów. To dlatego Kamil Stoch skoczył krótko. Ekspert nie miał wątpliwości Włosi lepsi od Polaków w Ruce Od zakończenia kariery przez Roberto Cecona, a znacznie wcześniej Ivana Lunardiego czy Lido Tomasiego, Włosi są na marginesie poważnych skoków - wprawdzie regularnie skaczą w Pucharze Świata, ale zwykle zajmują odległe lokaty, a ich wartościowe wyniki można policzyć na palcach. Tymczasem w Ruce włoscy skoczkowie wypadli lepiej od Polaków - aż trzech uplasowało się przed Biało-Czerwonymi. Na dwudziestym trzecim miejscu sklasyfikowany został Francesco Cecon, na dwudziestym czwartym Giovanni Bresadola, a na dwudziestym siódmym Andrea Campregher, zupełny debiutant, który jeszcze nigdy nie startował w Pucharze Świata. Oprócz tej trójki awans wywalczył jeszcze Alex Insam, ale akurat on był za Polakami. Gdyby kwalifikacje były serią konkursową, do drugiej rundy weszłoby trzech zawodników z Italii i tylko jeden nasz reprezentant. Sobotni konkurs w Ruce rozpocznie się o 16:15. Inauguracja PŚ, a tu taka nowość. Kibice przecierali oczy „As Sportu 2023”. Wybierz z nami finałową 16 plebiscytu