Choć to skoczkowie narciarscy skradli całe widowisko podczas niedawno zakończonych mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, powody do zadowolenia mogą mieć nie tylko oni. Z dobrej strony w światowym czempionacie pokazali się również kombinatorzy norwescy, którzy w rywalizacji drużynowej zajęli ósme miejsce. Indywidualne najlepiej z "Biało-Czerwonych" spisał się natomiast Szczepan Kupczak. Aleksandra Bazułka, Interia: Z twoich dotychczasowych komentarzy wynika, że jesteś zadowolony z występów na mistrzostwach świata. To było chyba cenne doświadczenie na przyszłość? Szczepan Kupczak: - Było w porządku. Myślę, że pokazaliśmy to, na co w tym momencie nas stać. Czeka nas jeszcze dużo pracy, aby poprawić osiągnięte wyniki. Można być zadowolonym jednak już teraz, bo kosztowało nas sporo wysiłku, aby osiągnąć takie rezultaty. Warto wspomnieć, że nie tylko ja osiągnąłem dobre wyniki, ale i reszta chłopaków. Jakie plany na przyszłość? Cele będziemy weryfikować po sezonie. Wtedy będziemy rozmawiać o dalszych zamiarach i realizować nasz plan. 18. miejsce w Seefeld i najlepszy sezon w dotychczasowej karierze. Przed zimą spodziewałeś się, że będzie on taki dobry, czy może liczyłeś na jeszcze więcej? - Tyle ile od siebie oczekiwałem, tyle udało mi się osiągnąć. Nie liczyłem na spektakularne wyniki, bo wiadomo, że pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Powoli i małymi krokami próbujemy zbudować naszą pozycję na światowym poziomie. Nie jesteśmy jednak nic w stanie obiecać, ponieważ w trakcie trwania sezonu wynikają różne zdarzenia. W jednym dniu powiemy, ze będzie super, a w drugim dopadnie nas kontuzja, więc jest to ciężkie do przewidzenia. Twoje lokaty po skokach zazwyczaj są zdecydowanie lepsze. Wolisz chyba skakać? Czujesz się w tym mocniejszy? - Lubię obie dyscypliny, ale lepiej wychodzą mi skoki narciarskie. Faktycznie skupiliśmy w przygotowaniach dużą uwagę na skoki, które są moją mocną stroną i chcieliśmy z tego wyciągnąć jak najwięcej. Na biegach myślę, że skoncentrujemy się w przyszłym sezonie i zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że na trasie będę mógł pokazać się z lepszej strony. Czy wspólnie ze sztabem trenerskim podejmujecie pewne kroki, aby wyrównać dysproporcje pomiędzy wynikami ze skoczni, a tymi z tras biegowych? - Przyszły sezon będzie tym czasem, w którym będziemy się starali to wypośrodkować. "Skoro tak dobrze radzi sobie na skoczni, dlaczego nie zostanie przy samych skokach?" Takie pytanie może się rodzić w niektórych głowach. Możesz odpowiedzieć tym osobom dlaczego nie jest to najlepszy pomysł na ciebie? - Nie interesuje mnie to. Jestem ukierunkowany na dwie dyscypliny i chcę połączyć to w jak najlepszy sposób. Jest to dla mnie o wiele ciekawsze, niż bycie perfekcyjnym w jednej dziedzinie. Lubię taki "multitasking". Podejmujemy próbę połączenia dwóch dyscyplin i pokazania, że może to być ciekawe, a nie tylko albo daleko skakać, albo dobrze biegać. Kombinacja norweska to udowodnienie tego, że można łączyć dwie dyscypliny i pokazywać się w każdej z nich na wysokim poziomie. To według mnie zdecydowanie większe wyzwanie niż same skoki. Zainteresowanie skokami narciarskimi jest zdecydowanie większe z wiadomych względów. Czy dzieci garną się do uprawiania kombinacji? - Nie ma tutaj czego porównywać, bo wiadomo, że kombinacja norweska jest zdecydowanie mniej popularna niż skoki narciarskie. Na tym polu przegrywamy, aczkolwiek trzeba uwrażliwić młodzież, że jeśli chcą być dobrymi skoczkami, nie mogą całkowicie zrezygnować z biegówek Trzeba trenować na nich, bo wzmaga to ogólną kulturę fizyczną oraz poprawia poziom opanowania nad nartami. Kiedy ja zaczynałem, wówczas każdy najpierw uprawiał kombinację norweską, a dopiero potem podejmowano decyzję o przejściu na skoki narciarskie lub same biegi. Kombinacja to taka dyscyplina, która pozwala wyłonić talenty zarówno w narciarstwie, ale i szkolić w innych dyscyplinach na bardziej wyspecjalizowanym poziomie. Jak wygląda trening kombinatora norweskiego? Bieganie na nartach i skoki narciarskie pół na pół? - Wszystko zależy od tego, kto ma jakie braki. U mnie większy nacisk kładziony jest na bieganie, bo poziom skakania na nartach jest u mnie już dosyć wysoki i wystarczy to tylko utrzymać. Inni z kolei więcej czasu poświęcą na szlifowaniu formy na skoczni. Każdy szuka złotego środka. Rozmawiała: Aleksandra Bazułka