Po konkursie w Planicy Kamila Stocha serdecznie uściskał w podzięce prezes PZN-u Apoloniusz Tajner mówiąc: - Kamil, przejmujesz pałeczkę od Adama! INTERIA.PL: Gratulacje za zwycięstwo, pokazałeś, że możesz godnie zastąpić Adama Małysza. Kamil Stoch: - Cieszę się, że wygrałem, ale pamiętajmy jednak, że nigdy nie będę taki jak Adam Małysz. Jestem Kamilem Stochem i próbuję być sobą. Rzeczywiście, ostatni konkurs w sezonie udał mi się, chociaż z powodu wiatru był przerywany. Ta pierwsza seria ciągnęła się w nieskończoność, sporo czasu spędziliśmy na górze skoczni. Najważniejsze, że udało mi się utrzymać koncentrację do końca i potwierdziłem dobre przygotowanie do sezonu. Przed wejściem na podium zatańczyłem przed Adamem "Krakowiaka". To był spontaniczny taniec. Fajnie, że na koniec sezonu dzięki mojemu skokowi usłyszeliśmy "Mazurka Dąbrowskiego". To był naprawdę fantastyczny moment. Nie bałeś się wiatru? - Nie myślałem o strachu, koncentrowałem się maksymalnie. Wiedziałem, że prędzej czy później kolej na mnie przyjdzie, więc musiałem być gotowy na tę chwilę. Poza tym mamy zaufanie do sędziów i dyrektora zawodów. Wiemy, że nie puszczą nas z belki startowej w warunkach, które by zagrażały naszemu bezpieczeństwu. Spodziewałeś się, że zawody zostaną zakończone po pierwszej serii? - Nie, byłem gotowy na następny skok. Dobrze przygotowaliście się na pożegnanie Adama - były wąsy i autografy Małysza na plastronach. - Poprosiliśmy Adama o autografy przed konkursem, był zaskoczony. Ja jeszcze nie zapuszczałem wąsów dla Adama, po prostu mam lekki zarost, bo się dziś nie ogoliłem. Nie wykluczam, że na benefis Adama będę miał pokaźne wąsy. Naturalne, bądź sztuczne. Żałujesz, że ten sezon się skończył? - Trochę tak, aczkolwiek zawsze można spojrzeć w ten sposób, że za niedługo będzie następny, który może się okazać jeszcze lepszym. W sezonie 2010/2011 wygrałem trzy konkursy Pucharu Świata - w Zakopanem, w Klingenthal i w Planicy, więc pozycję startową przed następnym mam znakomitą. Przyjechałem do Planicy bronić pozycji w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej. Nie dość, że się udało, to jeszcze wygrałem niedzielny konkurs i potwierdziłem, że to miejsce w czołówce należy mi się. Okazało się zatem, że atak jest najlepszą obroną. Dzięki temu zwycięstwu dostałem zastrzyk pozytywnej energii, która napędzi mnie do dalszej pracy. Na jakie cele liczysz w perspektywie przyszłego sezonu? Udźwigniesz pozycję lidera? - Zobaczymy, na pewno nadal muszę ciężko pracować i pozostać sobą. Na każde zwycięstwo w mijającym sezonie musiałem sam zapracować, nie dostałem nic za darmo. Tak też będzie w nowym sezonie. Co powiesz na koniec kariery Adama Małysza? - Powiem tylko tyle - Adam, dziękuję! Notowali w Planicy: Dariusz Wołowski i Michał Białoński