- Zdecydowanie większe szanse na dobre miejsce na igrzyskach są na dłuższym z tych dwóch dystansów. Poza tym zbyt mało czasu upłynęło od biegu na 3000 m, w którym Katarzyna została zdyskwalifikowana - powiedział Niedźwiedzki. Bachleda-Curuś startuje na czwartej olimpiadzie. Indywidualnie medalu jeszcze nie zdobyła, zaś drużynowo sięgnęła po brąz w Vancouver. - Plan minimum na 1500 metrów to ósme miejsce, a maksimum - oczywiście medal. Na 3000 m też była szansa, otarła się o podium, ale niestety sędziowie chcieli pokazać, że są na tych zawodach Przepis o przekroczeniu toru jazdy jest nagminnie łamany przez innych zawodników, ale oni jakoś nie są karani - dodał. W czwartkowym biegu na 1000 m wystąpią zatem tylko Luiza Złotkowska i Natalia Czerwonka. Z opinii szkoleniowca wynika, że 34-letnia Bachleda-Curuś stawia wszystko na jedną kartę, bowiem prawdopodobnie to jej ostatni indywidualny start w IO. - Na 1000 metrów pobiegnie wiele zawodniczek, które w Soczi walczyły już w sprincie. Nasza panczenistka niespecjalnie czuje się na najkrótszym dystansie, dlatego rezygnujemy z 1000 m i koncentrujemy się na 1500 m - stwierdził Niedźwiedzki. W środowe popołudnie trener polskich łyżwiarek bardzo wcześnie pojawił się na trybunach Adler Areny; kadrowiczki wcześniej miały trening. Co ciekawe, miał ze sobą specjalny plakat ("Konrad, trzymam kciuki. Mama") dla syna Konrada, który uczestniczy w biegu na 1000 m. - Żona, kiedyś też startująca w łyżwiarstwie szybkim, przygotowała go dla Konrada, a ja realizuję jej prośbę o zawieszeniu w hali - zakończył. Z Soczi - Radosław Gielo