W Mountain Village, zlokalizowanej w Rosa Chutor, zakwaterowani zostali m.in. skoczkowie, na czele z mistrzem igrzysk na normalnym obiekcie Kamilem Stochem, alpejczycy, bobsleiści, saneczkarze i specjalizujący się w kombinacji norweskiej Adam Cieślar. To właśnie w tej wiosce, a dokładnie w tzw. strefie międzynarodowej, dostępnej dla dziennikarzy, odbyło się oficjalne przywitanie reprezentacji Polski. Tu też, na wygodnych pufach w... sali kinowej przedstawiciele mediów spotkali się z trenerem skoczków Łukaszem Kruczkiem. W tle, na wielkim ekranie, odbywała się rywalizacja w short tracku; obok "kibice" oglądali curling. Ale nie tylko minikino jest chętnie odwiedzane przez sportowców i gości. Dużym zainteresowaniem cieszy się sklep z pamiątkami, choć ceny nie są zachęcające. Kubek kosztuje w przeliczeniu 13-15 złotych, plecak okolicznościowy 150 zł, średniej wielkości leopard śnieżny, czyli maskotka imprezy - 85 zł, zaś torba igrzysk ok. 120 zł. Po sąsiedzku są pralnia i sklep spożywczy, oferujący głównie napoje i słodycze. W tym samym budynku można zaopatrzyć się w bezpłatną "gazetkę wioski". Codziennie wydawane są cztery strony; jedno z wydań niemal w całości poświęcone było... curlingowi. Nie brakowało tematyki dopingowej. Niektórzy żartowali, że z aktualności jest tylko prognoza pogody. Klimat subtropikalny daje o sobie znać w Soczi położonym nad Morzem Czarnym. W środę temperatura osiągnęła 16 stopni Celsjusza, co oznacza, że można opalać się na tarasach, ale w wiosce nazywanej nadbrzeżną. W górach jest nieco chłodniej. Wracając do Mountain Village, jest tam poczta, kawiarnia, punkt obsługi telefonicznej i kantor oferujący bardzo korzystny przelicznik dolarów i euro na ruble, bo tylko tym środkiem płatniczym można operować na olimpijskich arenach. O bezpieczeństwo dbają przechadzające się patrole policji. Główna uliczka prowadzi między szpalerem powiewających ogromnych flag wszystkich krajów uczestniczących w zimowej olimpiadzie. Z głośników rozbrzmiewa muzyka z oficjalnej stacji radiowej górskiej wioski. To trochę tak jak w szkolnym radiowęźle. Sportowcy są na zawodach, albo trenują; niewielu ich pokazuje się w ciągu dnia w strefie ogólnodostępnej. Wśród spacerujących była Słowenka Petra Majdić, brązowa medalista z Vancouver w sprincie techniką klasyczną. Dawna rywalka Justyny Kowalczyk jest dziś szefową misji olimpijskiej swego kraju. - Kibicuję polskim zawodniczkom, trzymam kciuki też za inne, m.in. Szwedkę Charlotte Kallę, ale zapewne Norweżka Marit Bjoergen zdobędzie cztery-pięć złotych medali - powiedziała Majdić, prywatnie partnerka życiowa trenera polskiej reprezentacji Ivana Hudaca. Z Soczi Radosław Gielo