- Do Rosji zabrałam jedną parę łyżew, dwie pary płóz, kask, dwa kombinezony. Nie mam wielkich potrzeb, ale i możliwości finansowych, aby dysponować większą ilością sprzętu. Jedne płozy starczają na sezon, choć czasem na starcie wyścigu są przepychanki, uderzamy sobie nawzajem po płozach i możemy je uszkodzić. Kłopot jest z kupnem kolejnej, bowiem kosztują 1500 zł. Niby nie jest to wielka suma, ale dla mnie to spory wydatek. Mimo że Juvenia Białystok jest wiodącym klubem w kraju, bardzo trudno o sponsorów - powiedziała Maliszewska. Przed czterema laty w Vancouver zajęła 29. miejsce w biegach na 500 i 1500 metrów. Nieco lepiej od niej spisali się Paula Bzura (14. na 1000 m, zdyskwalifikowana na 1500) i Jakub Jaworski (27. na 1500). W Soczi na krótkim wystartuje tylko Maliszewska. Według prezesa związku Kazimierza Kowalczyka, spore szanse na wyjazd miał też Bartosz Konopko, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja kolana. - Nie jestem zadowolona z przygotowań, bowiem nie było żadnych zagranicznych zgrupowań. Większość czasu spędziłam w Białymstoku, gdzie jednak już od czerwca - dzięki władzom miasta - mieliśmy lód. PZŁS zorganizował wyjazdy na Puchary Świata i zapłacił za sprzęt. Ale za suplementy, których sporo potrzebuję, a także trenera przygotowania siłowego, płaciłam z własnych pieniędzy. I jeszcze raz podkreślę, że niby Juvenia jest potęgą w Polsce, Białystok słynie z short tracku, ale gdyby tak przejść się ulicami naszego miasta i zapytać ludzi o zawody na krótkim torze, mało kto wiedziałby, o co chodzi - dodała. Maliszewska wystąpiła w PŚ w Chinach, Korei Płd., we Włoszech i Rosji. W klasyfikacji generalnej na 500 m zajęła 17. miejsce, na 1000 m była 46., a na 1500 m - 60. - Jakie są moje oczekiwania w Soczi po startach na 500 i 1000 m? Chciałabym pojechać na miarę możliwości, a jakie będą pozycje - to się okaże. W tym sezonie PŚ nie miałam szczęścia, bowiem co bieg to trafiałam na zawodniczki, które zazwyczaj są w finałach. Czeka mnie droga małych kroczków, czyli awans z rundy na rundę. Oby tych startów było jak najwięcej... - zauważyła. Zdecydowanie lepiej czuje się w sprincie, dlatego większe szanse na czołową lokatę ma na 500 m. To bardzo szybka rozgrywka, gdzie teoretycznie powinny pomóc mocne... łokcie i barki. - O nie, nie ma mowy. O ile jeszcze w Pucharach Świata sędziowie są czasem pobłażliwi i zdarzają się niewielkie przepychanki na torze, o tyle na olimpiadzie trzeba o tym zapomnieć. Jakikolwiek kontakt z inną zawodniczką, nawet gdy nie spowoduje się jej upadku, karany jest dyskwalifikację i tym samym zakończeniem marzeń. Dlatego trzeba wyprzedzać rywalki, ale zgodnie z przepisami - podkreśliła. W niedalekiej przeszłości Maliszewska zdobywała medale mistrzostw Europy. Kilka tygodni przed igrzyskami w imprezie tej rangi znalazła się poza czołówką. - Zupełnie się tym nie przejmuję, bowiem byłam w kolejnym mikrocyklu treningowym. Nie nastawiałam się na sukcesy. Forma ma przyjść na igrzyska - przyznała łyżwiarka, która trenuje short track od trzeciej klasy szkoły podstawowej. W ślady Patrycji poszła też jej młodsza siostra Natalia. - Nie udało się jej awansować na igrzyska, ale może kiedyś wystąpimy razem? W Soczi rywalizowałam już rok temu, ale nie było najlepiej, bowiem zaliczyłam upadek. Teraz musi być nawet nie lepiej, ale dużo lepiej - uważa Maliszewska, która - wraz z łyżwiarzami specjalizującymi się w rywalizacji na długim torze - zamieszkała w tzw. wiosce przybrzeżnej koło Parku Olimpijskiego. Z Soczi - Radosław Gielo