- Wylosowaliśmy najtrudniejszego przeciwnika. Norwegowie mają bardziej wyrównany skład, niż Amerykanie, z którymi też mogliśmy się spotkać w pierwszym biegu. Dotychczas najsłabsze ogniwo Skandynawów - Lorenzen bardzo dobrze spisał się na 1000 i 1500 metrów - powiedział Niedźwiedzki. W czwartkowym treningu w Adler Arenie trener Wiesław Kmiecik miał do dyspozycji aż pięciu zawodników. Podstawowy skład jest jednak od dawna znany i tworzą go, poza Niedźwiedzkim, mistrz olimpijski na 1500 m Zbigniew Bródka oraz Jan Szymański. Rezerwowymi będą Sebastian Druszkiewicz i Artur Nogal. Problem w tym, że Niedźwiedzki zaraz na początku rywalizacji na 1500 m doznał kontuzji mięśnia przywodziciela i wciąż nie jeździ na 100 proc. możliwości. - Ale już zdecydowanie lepiej, rehabilitacja idzie zgodnie z planem. Jeszcze na starcie nie czuję się zbyt pewnie, ale jutra powinienem wyleczyć nogę. Nie ma obaw, będę gotowy i w pełni sił - zapewnił Niedźwiedzki, prywatnie syn szkoleniowca kobiecej kadry Krzysztofa Niedźwiedzkiego. W piątek, w przypadku zwycięstwa nad Norwegią, Polaków czekałby półfinał z faworyzowaną Holandią, która nie powinna mieć żadnych problemów z Francją. Czy Niedźwiedzki zdoła wytrzymać dwa bardzo intensywne biegi? Kilka miesięcy temu podczas Pucharu Świata w Salt Lake City z ekipy wypadł chory Szymański, co sprawiło, że "Biało-czerwoni" skończyli zawody na odległym miejscu. A przecież są brązowymi medalistami ubiegłorocznych mistrzostw globu z Soczi. - Myślimy z chłopakami o tym, aby zmienić moje ustawienie na starcie. Nie będę jak zwykle na końcu, za Zbyszkiem, tylko stanę w pierwszej linii z Jankiem. To dwa mi dwa-metry przewagi na otwarciu, będę ruszał tak bardziej z jazdy - ocenił panczenista na co dzień trenujący w Holandii. Taktyka podopiecznych Kmiecika będzie identyczna, jak podczas poprzednich startów w MŚ i PŚ. - Janek zaczyna do 350 m, potem zmiany są co 600 m i ja kończę ostatnie 400 m. Trzeba będzie bardzo mocno pojechać, bo losowania już nie zmienimy - zakończył Niedźwiedzki, dotychczas rozczarowany swymi występami w Soczi. Nie udało mu się ani razu wejść do czołowej dziesiątki w indywidualnej rywalizacji. W drużynówce marzeniem jest medal. Niedźwiedzki trenując z holenderskimi gwiazdami uważa, że one mniej czasu poświęcają na trening biegów zespołowych, z racji tego, że są w różnych grupach. Ma jednak świadomość, że indywidualnie to wspaniali panczeniści, którzy zgarniają niemal wszystkie trofea w Adler Arenie. Najpierw jednak trzeba pokonać Norwegów, potem przyjedzie czas na walkę z "Pomarańczowymi". Mężczyźni mają do pokonania w rywalizacji drużynowej osiem okrążeń toru, a kobiety - sześć. W piątek w ćwierćfinale "Biało-czerwone" również zmierzą się z reprezentantkami Norwegii. Z Soczi - Radosław Gielo