Granerud od początku sezonu dominuje w rywalizacji o Puchar Świata, a do rywalizacji w TCS przystępował w roli głównego faworyta. W Oberstdorfie zajął czwarte miejsce i niezmiennie pozostaje w grze o najwyższy laur. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Potwierdziły to czwartkowe kwalifikacje, w których poszybował aż na 143. metr - zaledwie pół metra od rekordu skoczni. Mimo tak kapitalnej próby zajął w nich jednak "dopiero" drugie miejsce, ustępując Laniskowi. Zadecydowały o tym słabe noty za styl - łącznie zaledwie 49,5 punktu (przy 55,5 zwycięzcy). Mogłyby one być lepsze, gdyby Granerud nie "odpuścił" sobie lądowania. Jak zdradził w rozmowie z mediami, zrobił to celowo, gdyż był pewien, że właśnie ustanowił rekord obiektu.- Chciałem przede wszystkim wylądować bezpiecznie gdyż byłem przekonany, że poprawiłem rekord. Drogo mnie to kosztowało - mówił z przekąsem, odnosząc się do faktu, że za zwycięstwo w kwalifikacjach wyceniane jest aż na 5000 euro, a za drugą lokatę nie dostaje się choćby centa.- Można odnieść wrażenie, że "wyskakałem" już tej zimy fortunę, skoro nie zależy mi na takiej kwocie. Cóż, to trochę głupie - skwitował. Co ciekawe, Granerud jako swojego najgroźniejszego przeciwnika wskazał Dawida Kubackiego. Skoczek z Nowego Targu w czwartek także prezentował się świetnie, a w drugim treningu poszybował nawet dalej, niż wynosi rekord skoczni - 144 metry.TCBądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!