Skialpinizm to jedna z tych dyscyplin, która w Polsce nie należy do grona szczególnie popularnych. Na próżno też szukać szerszych informacji odnośnie startów naszych reprezentantów, o wiedzy dotyczącej zasad rywalizacji nie wspominając. Wydawać by się mogło, że zainteresowanie tematyką okołogórską zdecydowanie wzrosło w ostatnich latach. Moda na sport, bycie aktywnym fizycznie zderzyła się z wieściami z najwyższych szczytów świata zarówno tymi o negatywnym, jak i pozytywnym zabarwieniu. Okręty flagowe: Anna Figura i Andrzej Bargiel Jeśli mowa o skialpinizmie to prawda, że mało kto potrafi wymienić chociaż jednego zawodnika startującego w polskich barwach. Dopiero przypominając sobie takie nazwiska, jak Anna Figura czy Andrzej Bargiel, łatwiej można wyobrazić sobie czym tak naprawdę jest ten rodzaj połączenia miłości do narciarstwa oraz gór. Bargiela przedstawiać chyba nie trzeba. Człowiek, który zjechał na nartach z K2, swój ślad na zawodach skialpinistycznych postawił już w 2007 roku, zdobywając pierwsze miejsce jako junior w mistrzostwach Polski. Anna Figura to z kolei mistrzyni świata oraz Starego Kontynentu na nartach skiturowych. Zarówno ona, jak i Bargiel startowali w słynnych zawodach Pierra Menta we Francji, które w świecie skialpinizmu znane są jako prawdziwe święto tej dyscypliny. Zawodnicy do pokonania mają między 80 a 100 km, a wszystko to przy około 10 tysiącach przewyższeń. Ten krótki opis charakteru trasy wystarczy, aby zobrazować trud, jaki na swoje barki biorą sportowcy. - Skialpinizm, narciarstwo wysokogórskie, skituring, (też foki, ale raczej w slangu) - to wszystko terminy określające poruszanie się po górach na nartach, czyli zarówno podchodzenie, jak i zjeżdżanie - tłumaczy młody skialpinisty, Franciszek Rząsa, który w styczniowych zawodach Vertical Kasprowy Wierch zajął trzecie miejsce i tym samym wpadł na metę jako pierwszy Polak. Fotografie, podobnie jak i sama rywalizacja, robią wrażenie. Wspinanie się z nartami na plecach okupione jest ogromnym wysiłkiem, a wszystko to na najpiękniejszych, jakie można sobie tylko wyobrazić arenach sportowych - w górach. Jednoosobowa reprezentacja kobiet Zawodnicy sami przyznają, że podjęli się uprawiania dyscypliny niszowej, która nie cieszy się rozgłosem, ale jest ich ogromną pasją. Jej profesjonalnym trenowaniem zajmuje się tylko garstka spośród tych, którzy startują w zawodach. Reszta traktuje tę ekstremalną odmianę narciarstwa jako sposób na aktywne spędzanie wolnego czasu. Skialpinizm jest dyscypliną podlegającą bezpośrednio pod Polski Związek Alpinizmu. To z ramienia tej organizacji podjęto działania dotyczące utworzenia kadry narodowej. Obecnie funkcjonuje jednak tylko jej odłam juniorski oraz uboga, bo jednoosobowa reprezentacja kobiet. - Nie ma kadry mężczyzn. Według mnie wynika to ze zbyt słabego poziomu seniorów. Startuję trzy lata, nagle zadecydowałem, że podejmę się nowego wyzwania, a idzie mi całkiem nieźle. Być może w moim przypadku to talent ma wpływ na wyniki, jakie osiągam. Z drugiej strony, jest w Polsce około pięciu zawodników, którzy wpadają na metę co kilka sekund. Nie jest to łatwa rywalizacja i zwycięstwa nigdy nie ma się w kieszeni. Trzeba dać od siebie naprawdę dużo - mówi inny czołowy polski skialpinista Piotr Andrzejewski, który w tym roku wspiął się na najwyższy szczyt mistrzostw kraju. Polscy narciarze wysokogórscy trenujący z Białym Orłem na piersi, bywają na imprezach międzynarodowych, ale przede wszystkim wciąż liczy się dla nich kontakt z górami, które, choć piękne, za każdym razem pokazują człowiekowi jego małość względem potęgi natury. - Góry, szczególnie zimą, są miejscem wyjątkowo niebezpiecznym. Należy pamiętać o sprawdzeniu komunikatu lawinowego, a także o odpowiednim wyposażeniu (ABC lawinowe, plecak wypornościowy, apteczka, czołówka itp.), zaplanowaniu wycieczki adekwatnej do swoich możliwości z uwzględnieniem zagrożenia lawinowego. Mnie, dzięki szczęściu i doświadczeniu górskiemu, które wciąż nadaje się do wzbogacenia, nigdy nic poważnego się nie przydarzyło - twierdzi Rząsa. Jak dodaje młody zawodnik, trening to głównie podchodzenie na nartach, często z urozmaiceniami w postaci interwałów. - Oczywiście, nagrodą za każde podejście jest zjazd. Jak w każdym sporcie, ważną częścią przygotowań jest trening siłowy. Latem trenuję na nartorolkach, rowerze oraz biegając. Pomocne są też wspinaczka oraz slackline (dyscyplina polegająca na chodzeniu po specjalnej taśmie oraz wykonywaniu na niej trików) - kontynuuje ósmy zawodnik mistrzostw świata w verticalu, Franciszek Rząsa. Zarażenie się skialpinizmem często tożsame jest z zamieszkiwaniem miejscowości górskich. Ta wschodząca dopiero moda na turystykę wysokogórską jest też zależna od umiejętności oraz chociaż minimalnej górskiej wiedzy, jakie potrzebne są do rozpoczęcia przygody ze sportem, dającym radość z przebywania wśród górskich szczytów. - Początkowo chodziłem tylko turystycznie. Później pojechałem na swoje pierwsze zawody, na których bardzo mi się spodobało. Wówczas startowałem na podstawowym sprzęcie, ale uplasowałem się w połowie stawki. Dostałem lepszy sprzęt i już cały ubiegły sezon był związany z uczestnictwem w zawodach. Teraz mogę powiedzieć, że startuję na poważnie - mówi o swoich początkach Andrzejewski. Również i on zwraca uwagę na to, że z górami nie ma żartów, zaś to, jak potoczą się zawody będzie zależało nie tylko od wypracowanej formy fizycznej, ale i bieżących trudności, którymi może zaskoczyć naturalnie ukształtowana trasa. - Bywa niebezpiecznie, bo człowiek nie zawsze jest w stanie przewidzieć co za chwilę się wydarzy. W górach są zaspy, przepaści, zjazdy pomiędzy drzewami i trzeba kalkulować - wyjaśnia aktualny mistrz Polski. W górach najlepiej poradzą sobie osoby sprawne, o twardym charakterze. Reprezentant kadry narodowej juniorów nie od początku wykazywał chęci do rywalizacji. - Nigdy nie byłem osobą o zacięciu sportowym. Gdy byłem mały, nie lubiłem startować w zawodach zjazdowych. Wolałem zawsze wyjechać poza trasę, czasami gdzieś skoczyć. Później powstała grupa młodzieżowa Polskiego Związku Alpinizmu, która miała na celu popularyzację tego sportu. Z niej powstała grupa sportowa tych bardziej chętnych na ściganie się, a w niej znalazłem się ja - wspomina Franciszek Rząsa. Często głębsze zainteresowanie pewną dziedziną wynika z tego, że początki przynoszą korzyści większe od oczekiwanych. Wówczas debiutanci zadają sobie pytanie: "A może by tak spróbować zostać i powalczyć o więcej?". Zwycięstwo było magnesem - Wciągnąłem się w ściganie na dobre, gdy wygrałem pierwsze zawody. Były to trzecie zawody skialpinistyczne, na których startowałem. Na pierwszych byłem ostatni ex aequo, ale już na kolejnych trzeci. Później zaczęły się wyjazdy na zawody międzynarodowe i tak już zostało. Po poprzednim sezonie zrezygnowałem z trenowania na rzecz rozwijania swojej drugiej pasji - sztuki - przyznaje szczerze młody skialpinista, który w kategorii juniorskiej zajął szóstą lokatę w prestiżowych zawodach na Pierra Menta. Piotr Andrzejewski, który z racji braku kadry narodowej seniorów trenuje oraz startuje w zawodach na własną rękę, poza skialpinizmem zajmuje się też wyścigami na motorach, mówi, że na organizowane w Polsce imprezy skialpinistyczne przyciąga go jeszcze coś innego, niż walka o czołowe miejsca. - Nawet na wyścigach motorowych nie ma takiego klimatu, w którym zawodnicy się lubią nawzajem, opowiadają, wymieniają przeżyciami - ocenia złoty medalista mistrzostw kraju. Kadra narodowa, której powołanie zainicjował Polski Związek Alpinizmu finansuje juniorom dwa obozy treningowe przed sezonem zimowym, około czterech-pięciu wyjazdów na zawody zagraniczne, a także obóz letni i wsparcie sprzętowe. Zawodnicy trenują jednak głównie dla własnej satysfakcji, bowiem do skialpinizmu trzeba jeszcze dokładać. Jak twierdzi Franciszek Rząsa, to prawdopodobnie z tego powodu mało kto decyduje się na karierę zawodową. Polacy nieregularnie biorą udział w zawodach Pucharu Świata oraz na przemian występują w mistrzostwach świata oraz mistrzostwach Europy. Nasi reprezentanci startują też w wyścigu na Pierra Menta. Pod koniec stycznia, należąca do kadry narodowej Iwona Januszyk, zajęła trzecie miejsce w zawodach Pucharu Europy Vertical Race w Bischofshofen. Sylwetki tych, którzy ścigają się w górach z nartami dopiętymi do plecaków, a następnie zjeżdżają ze zdobytych szczytów, to rzecz jasna nie tylko garstka trenujących profesjonalnie. Wśród zapaleńców są zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Wszystkich łączy jedno - uzależnienie od gór. Aleksandra Bazułka Czytaj również: Właśnie dlatego tradycyjne narciarstwo umiera