Miniony sezon był pasmem sukcesów 29-letniego Szwajcara. W igrzyskach olimpijskich w Vancouver dwukrotnie stawał na najwyższym stopniu podium, sięgnął po Puchar Świata i mistrzostwo globu w lotach. Do kolekcji brakuje mu tylko zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. Ammann z uśmiechem na ustach wspomina ostatnie dwanaście miesięcy. Nie chce jednak spocząć na laurach i przyznaje, że dojrzał i jest świadomy odpowiedzialności, która na nim spoczywa. - To był znowu szalony okres, ale bardziej nad tym panowałem. Gdy w 2002 roku wróciłem z Salt Lake City zwariowałem. Teraz było inaczej. Nie miałem chwili spokoju, ale za to wszystko było uporządkowane - powiedział. "Simmi" w tym roku pozwolił sobie na dwutygodniowe wakacje. W tym czasie wziął ślub. - Zmiana stanu cywilnego bardzo mi służy. Jestem szczęśliwy, a moja żona bardzo dobrze gotuje - przyznał. Zabrakło mu czasu, by kontynuować rozpoczęte studia, ale o <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a> Ammann nie musi się martwić. - Na pewno ostatni sezon gospodarczo mnie podbudował i nie mogę narzekać. Jak dużo zarobiłem? Szwajcarzy nie rozmawiają o pieniądzach - odpowiedział. Faktem jest, że nazywany Harrym Potterem zawodnik podpisał wiele nowych umów sponsorskich. Większość opiewa na bardzo duże kwoty. - Współpraca na każdej płaszczyźnie musi mieć ręce i nogi. Inaczej w to nie wchodzę - zaznaczył. Pytanie, co chce osiągnąć w nadchodzącym sezonie kwituje tajemniczym uśmiechem. - Ta przerwa dla mnie nie była potrzebna. Uwielbiam wygrywać, a pod koniec sezonu całkiem nieźle mi to wychodziło. Zdaję sobie sprawę, że w sporcie jest nie tylko pierwsze miejsce do obsadzenia, a moja dyscyplina sportu to w dużej mierze loteria. Osiem lat temu po sukcesie w Salt Lake City byłem przekonany, że pokażę całemu światu, jak powinno się skakać na nartach. Okazało się, że czasami trzeba ustąpić miejsca innym, teraz jestem w tej kwestii bardziej doświadczony - dodał. Jak przyznał, początek sezonu nie będzie w jego wykonaniu najlepszy. Do wysokiej formy jeszcze trochę mu brakuje, ale gotowy będzie na Turniej Czterech Skoczni. - To dla mnie priorytet. Najpierw jednak muszę zobaczyć, jak na mnie wpłynie zmiana przepisów dotycząca długości nart i wagi. Testować można ile się chce, a prawdę pokażą dopiero zawody. Indywidualnie osiągnąłem już wszystko, dlatego moim marzeniem na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Oslo jest sukces z zespołem. Medal w konkursie drużynowym - to mój cel na ten sezon - podkreślił.