Paraliż końcówki poprzedniego sezonu nie przeszkodził wyłonić zdobywców Kryształowych Kul. Potem przez ponad pół roku międzynarodowe federacje bacznie obserwowały sytuację i przygotowywały różne scenariusze. Druga fala pandemii uderzy w dyscypliny zimowe z całą siłą, ale i tak klimat jest znacznie bardziej sprzyjający niż na jej początku. Przede wszystkim restrykcje w podróżowaniu są znacznie mniejsze niż na początku walki z koronawirusem. Wówczas kraje zamykały granice, a teraz wewnątrz Unii Europejskiej przemieszczanie się wciąż jest możliwe. W niektórych przypadkach wymagany jest jednak negatywny wynik badania na COVID-19. Dzięki temu wszyscy, którzy potrzebowali treningów na śniegu, mogli je przeprowadzić w Austrii, Włoszech czy Szwajcarii. Sytuacja nie była idealna, ale i tak znacznie lepsza niż wiosną. Inaugurację PŚ mają już za sobą alpejczycy. Zgodnie z planem 17-18 października odbyły się zawody w austriackim Soelden. Z powodu braku kibiców nie przypominały co prawda narciarskiego święta z ubiegłych lat, ale zawodnicy byli niezwykle szczęśliwi, że mogli przystąpić do rywalizacji. "Start sezonu to fantastyczna wiadomość dla całego naszego środowiska" - przyznała zwyciężczyni slalomu giganta Włoszka Marta Bassino. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) dokonała w alpejskim kalendarzu wielu zmian. Mężczyźni nawet raz nie opuszczą Europy, a kobiety poza Starym Kontynentem mają w planach jedynie dwa lutowe starty w chińskim Yanqing, które będą jednocześnie próbą przedolimpijską. Na kontynencie amerykańskim pucharowych zawodów zabraknie po raz pierwszy od 47 lat. Następni w kolejności są skoczkowie narciarscy. Ich cykl rozpocznie się 20 listopada w Wiśle. We wtorek poinformowano, że na obiekcie im. Adama Małysza nie pojawią się kibice. Wisła jest piątym spośród 20 gospodarzy pucharowych zawodów w sezonie 2020/21, który ogłosił już, że rywalizacja odbędzie się przy pustych trybunach. Wcześniej na ten krok zdecydowano się w: Ruce/Kuusamo, Engelbergu, Garmisch-Partenkirchen i Titisee-Neustadt. FIS znalazł sposób, aby ułatwić reprezentacjom bezpieczne przemieszczanie się w dobie pandemii. Do końca roku zaplanowano trzy loty czarterowe. Po zawodach w Wiśle ekipy wylecą z Monachium do Ruki, potem z Finlandii do Rosji, gdzie konkursy odbędą się w Niżnym Tagile, a następnie do Słowenii na mistrzostwa świata w lotach w Planicy. "Takie rozwiązanie daje nam większe bezpieczeństwo. Dzięki temu grupa pozostanie razem i będzie miała mniej kontaktu z innymi ludźmi. Każdy pasażer wcześniej będzie musiał przejść test na COVID-19" - podkreślił dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile. Na razie nie wiadomo, czy skorzystają z niego Polacy przyzwyczajeni do podróżowania samochodami i spędzania czasu między konkursami w swoich domach. "Na tę chwilę nie zapadły żadne ostateczne decyzje. Być może z czarterów skorzystamy, ale nie ze wszystkich. W tym momencie wszystkie opcje są na stole" - przyznał sekretarz generalny PZN Jan Winkiel.