Za odwołaniem czterech weekendów Pucharu Świata, w tym w Tomaszowie Mazowieckim, która to impreza miała zainaugurować cały cykl, stoi pandemia koronawirusa. Dyrektor sportowy Polskiego Łyżwiarstwa Szybkiego przyznał, że dla niego najważniejsze, aby nie wpadać w panikę, bo to nie oznacza, że sezon jest stracony. "Po ogłoszeniu decyzji napisałam do zawodników, aby zachowali spokój, dalej trenowali i realizowali program jak został zaplanowany. Bo dzisiaj nam odwołują Puchar Świata a za kilka dni może się okazać, że jedziemy do Holandii na starty. Dlatego wszyscy są na zgrupowaniach i dalej pracują" - dodał.Do przebywających w Szklarskiej Porębie zawodniczek kadry żeńskiej w piątek dołączyły sprinterki i sprinterzy. Męska kadra kończy właśnie zgrupowanie w Font Romeu we Francji, a reprezentacja w short tracku trenuje w Dreźnie.Wspomniany wyjazd do Heerenveen byłby natomiast związany z zawodami, które Holendrzy chcą zorganizować w miejsce odwołanego Pucharu Świata."Inicjatywę Holendrów poparło wiele krajów, w tym oczywiście Polska. Byłyby cztery cykle zawodów zorganizowane na zasadzie bańki, czyli nikt postronny by nie miał dostępu do zawodników. To by rozwiązało problem startów i rywalizacji na wysokim poziomie. Jasne, że wolelibyśmy mieć zawody w Tomaszowie, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Jesteśmy gotowi i wyraziliśmy chęć, aby pomóc Holendrom" - skomentował Niedźwiedzki.Jak przyznał dyrektor, gorsza sytuacja jest w short tracku, bo dwie imprezy zostały odwołane i nie ma na razie pomysłu na alternatywne rozwiązanie. Być może polskiemu związkowi uda się zorganizować zawody w Tomaszowie."Pracujemy nad tym, aby zorganizować taką imprezę u nas. To byłyby zawody mocno obsadzone, coś jak Puchar Świata. Ale czy się uda to przeprowadzić, tego jeszcze nie mogę zapewnić" - dodał Niedźwiedzki.Najważniejszą w tym sezonie imprezą dla łyżwiarzy są mistrzostwa świata, które mają się odbyć w lutym w Pekinie. Na styczeń natomiast zaplanowane są mistrzostwa Europy w Heerenveen."Trochę czasu jeszcze jest i mam nadzieję, że sytuacja się ustabilizuje. Odwołanie Pucharu Świata było decyzją zachowawczą. Żal jest, ale musimy robić swoje i już się nie mogę doczekać pierwszych zawodów. Daleki jestem od stwierdzenia, że sezon jest stracony" - podkreślił Niedźwiedzki.Autor: Mariusz Wiśniewski