"Jesteśmy po kilkudniowych zgrupowaniach w Oberhofie i Altenbergu. Maciej Kurowski ma za sobą 44 ślizgi treningowe, dwójka Artur Petyniak i Adam Wanielista - 38, a Ewa Kuls - 24. Ona ze względu na obowiązki na uczelni musiała opuścić część przygotowań i stąd taka różnica. Raczej jednak nie uda się w ciągu pięciu tygodni dojść do 150 zjazdów każdego z zawodników, co wcześniej sobie zakładałem" - powiedział trener reprezentacji Marek Skowroński. W piątek kadrowicze wyjeżdżają do Siguldy, gdzie najpierw będą trenować, a od 25 do 27 października wezmą udział w zaległych mistrzostwach Polski, jeszcze z sezonu 2011/12. Prawdopodobnie wystąpi w nich ponad 30 osób z kilku klubów. "Niestety, warunki pogodowe często sprawiają, że o medale MP rywalizujemy w Siguldzie. Ale co ciekawe w tej miejscowości swoje zawody mają też Rosjanie. Zawsze w marcu zbierają się tam ich saneczkarze, bobsleiści i specjaliści od skeletonu. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego wybierają sąsiedni kraj, skoro mają tor dobrej jakości w Paramonowie" - zauważył. Podał też kilka innych podobnych przypadków. "Czesi czasem organizują mistrzostwa na którymś z niemieckich obiektów, Słowacy wybierają Koenigssee, Rumunii - Innsbruck. Z kolei Chorwaci i Słoweńcy, którzy mają pojedynczych saneczkarzy, chyba w ogóle nie organizują mistrzostwo kraju" - dodał. Skowroński przyznał, że tegoroczne przygotowania zakłóciły awarie torów w Altenbergu i Koenigssee. W dniach 4-14 listopada Polacy i inne reprezentacje narodowe po raz pierwszy trenować będą w Soczi. Tam odbędą się igrzyska w 2014 roku. "Obiekt jest dość łatwy, wolniejszy niż w kanadyjskim Whistler, gdzie olimpijczycy walczyli przed dwoma laty, ale ma też pewne pułapki. Chodzi o dwa-trzy podjazdy pod górę. Jeśli ktoś tam popełni błąd, to przepada. Porównanie mamy, bo w Nagano jest tylko jeden i też są kłopoty" - ocenił. Powoli do seniorskiej kadry dołącza również dwójka Patryk Poręba i Karol Mikrut. Skowroński chce liczną kadrę zabrać na jeszcze jeden, dodatkowy obóz, ale problemem jest dostępność obiektów w Niemczech czy Austrii. Do norweskiego Lillehammer Polacy nie chcą jechać, bo w tym sezonie nie będzie tam zawodów Pucharu Świata. "Oczekuję, że nasi saneczkarze będą robić postępy i zajmować miejsca w granicach 15-20 w PŚ. W drużynówce sukcesem byłoby wejście do ósemki. Zobaczymy, jak będzie spisywał się duet Petyniak - Wanielista. Na jednym ze zgrupowań nic im nie szło, mieli mnóstwo wywrotek, ale na kolejnym było dużo lepiej. Petyniak jest inżynierem, ciągle coś zmienia w swym rumaku, jak nazywam sanki. Chce je udoskonalić, aby uzyskiwane czasy były jak najlepsze" - zakończył szkoleniowiec.