Ubiegła zima była życiowa dla Kwiatkowskiego. Nie tylko został mistrzem świata w Bakuriani, ale też walczył o Kryształową Kulę. Ostatecznie zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ w slalomie gigancie równoległym i piąte w klasyfikacji generalnej PŚ, do której zaliczają się jeszcze starty w slalomie równoległym. Nadchodzi wielki kryzys. Zaczynają się przesuwać pory roku Snowboard. Oskar Kwiatkowski w gronie faworytów do Kryształowej Kuli I właśnie poprawienie tych pozycji będzie celem dla snowboardzisty z Białego Dunajca. Tej zimy kadra będzie osłabiona brakiem Król-Walas. Ta spodziewa się dziecka i najpewniej wróci dopiero w kolejnym sezonie. W pewnym momencie w Polskim Związku Narciarskim zaczęto się nawet zastanawiać, czy nie popsuła się aparatura, bo nasi snowboardziści robili takie wyniki we wszelkiego rodzaju testach. To będzie dla Kwiatkowskiego sezon zupełnie inny od poprzednich. Przystąpi do niego jako mistrz świata, a to zobowiązuje. Pojawi się pewnie presja. - Oskar na pewno będzie odczuwał presję. To byłoby nienormalne, gdyby tak nie było. W ubiegłym roku osiągnął wiele i będzie chciał potwierdzić, że to nie był przypadek. Dobrze przepracował lato, więc liczę na to, że to będzie udany sezon. Oczywiście nie nastawiam się na to, że jak został mistrzem świata, to teraz musi wygrać klasyfikację generalną Pucharu Świata. Pewnie, że gdyby tego dokonał, to bym się cieszył, ale to nie będzie cel. Najważniejsze jest to, by utrzymał się w światowej czołówce. Jeśli mu się to uda, poradzi sobie z tą presją, to zagnieździ się w czołówce na dłużej - mówił Bom. Trener kadry wiele sobie obiecuje po występach Michała Nowaczyka. On już zna smak podium Pucharu Świata. Tego lata pracował, jak nigdy i jest szansa, że się to przełoży na występy zimą. - Na pewno na lepsze przejazdy niż w ubiegłym sezonie stać Michała Nowaczyka. W końcu stawał już na podium Pucharu Świata, więc to nie jest zawodnik z łapanki. W lecie zrobił bardzo duży progres w przygotowaniu ogólnym i motorycznym. Jeszcze nigdy nie był tak przygotowany do zimy pod tym względem, jak teraz. Dał z siebie wszystko. Zdał sobie sprawę z tego, że to jest już czas, by się solidnie przyłożyć - ocenił trener Bom. Brak Król będzie na pewno sporym osłabieniem, jeśli chodzi o nasze panie. Mamy jednak młodą kadrę, dla której celem będzie walka o miejsce w "16". - U kobiet pod nieobecność Aleksandry Król-Walas mamy Marysię Chyc, Olimpię Kwiatkowską i Weronikę Dawidek. Są też dziewczyny z kadry B. Są duże szanse na to, że zrobią fajne wyniki. Dla nich celem będzie walka o "16", bo to są bardzo młode zawodniczki. Pracują ciężko i to musi przynieść efekty - powiedział trener kadry. Przez lato Polacy jeszcze poprawili parametry sprzętu. Pomaga w tym znakomity słoweński serwisant Tadej Trdina. Poza tym kadra nawiązała współpracę z panią psycholog. - Mamy trenerkę, która pracuje na falach mózgowych. Myślę, że to wiele da i nasi kadrowicze zaczną bardziej panować na swoim ciałem, a przede wszystkim lepiej będą sobie radzili ze stresem - wyjaśnił Bom. Polscy snowboardziści zaczęli odnosić sukcesy i rosną w siłę PZN zdecydował się w tym sezonie powołać kadrę B. To ma usprawnić pracę w naszym snowboardzie. Za naszymi snowboardzistami udane ostatnie tygodnie. Spędzili je w Finlandii blisko koła podbiegunowego, gdzie mieli doskonałe warunki. Lato nie było już tak udane pod tym względem. Albo było zbyt mało śniegu na lodowcach, albo zbyt dużo i było miękko. Nasi kadrowicze musieli się zatem posiłkować treningami w hali w Holandii. Huczne wesele Aleksandry Król. Góralskie akcenty i 400 gości