Natalia Maliszewska to jedna z naszych najlepszych łyżwiarek szybkich specjalizujących się w short-tracku. Zawodniczka w ostatnich latach osiągała sukcesy na arenach międzynarodowych i wracała do kraju z medalami. Jest bowiem mistrzynią Europy na 500 m, a w swoim dorobku ma jeszcze dwa srebra i dwa brązowe krążki wywalczone w tych rozgrywkach. Jakby tego było mało, w 2018 roku w Montrealu została wicemistrzynią świata. Marzenia o kolejnych trofeach i tytułach przerwała decyzja o dyskwalifikacji Polki. Nasza rodaczka w tym roku została zawieszona na 14 miesięcy za naruszenie przepisów antydopingowych i tym samym na jakiś czas musi odstawić sprzęt sportowy na bok. Sprawa dotyczy trzech błędów wynikających z podawania danych pobytowych i/lub nieobecności w okienku kontrolnym w ciągu 12 miesięcy. "Ustalono, że rozpoczęcie biegu tej dyskwalifikacji nastąpi od 11 maja 2023 roku, co w efekcie pozwoli zawodniczce wrócić o cztery miesiące szybciej do rywalizacji. Wsteczne rozpoczęcie dyskwalifikacji skutkuje odebraniem zawodniczce zdobytych punktów, medali i nagród - jeśli otrzymała je w czasie od 11 maja 2023 r. W przypadku naruszenia przepisów antydopingowych, w zakresie podawania danych pobytowych, maksymalnie kara może wynieść dwa lata, ale może zostać skrócona - w zależności od stopnia winy sportowca" - brzmi komunikat POLADA. Kiedy afera wybuchła w mediach, sama zainteresowana pospieszyła z tłumaczeniami. Kiedy emocje już opadły, 28-latka zdecydowała się na szczere wyznanie w rozmowie z Polsatem Sport i wyraziła skruchę w sprawie tej bolesnej "wpadki" z przepisami. Wszystko jasne. To są rywale Polaków przed mistrzostwami świata Natalia Maliszewska bije się w pierś. Trudno było jej o tym mówić Cała sytuacja i szum medialny, jaki powstał wokół zawodniczki, kosztował 28-latkę sporo nerwów. Postanowiła teraz publicznie przeprosić za niedopełnienie swoich obowiązków. "Jako sportowcowi nie jest mi łatwo. Myślę, że tu nawet nie chodzi o sportowca. Nie jest mi łatwo jako zwykłemu człowiekowi żyć z taką myślą, że kogoś zawiodłam. Jedyne, co mi teraz zostało, to przeprosić, ale też uświadomić wszystkich i pokazać, że sprawy antydopingowe lub kary, które się dostaje w systemie od POLADA i WADA, nie muszą być tylko sprawami, które dotyczą dopingu" - wyjawiła wicemistrzyni świata. "Tutaj żadna sytuacja, żaden test, nie miał nic wspólnego z dopingiem. To było po prostu moje zaniedbanie" - wyjaśniła Maliszewska. W rozmowie z Polsat Sportem opowiedziała szerzej o okolicznościach kary. "Dlaczego nie zgłosiłam się na kontrolę? To się dzieje od środka. Są sytuacje, które zabierają naszą uwagę. Okoliczności były różne, np. dojazd na zawody, zmiana czasu, lokalizacji. Pierwsza żółta kartka była niedopatrzona przeze mnie, ale kwestia była taka, że miałam kontrolę antydopingową podczas startów w Finlandii. Myślałam, że jak miałam kontrolę, to myślałam, że już nie podlegam pod kolejne procedury. Brak zmiany w systemie to był mój błąd" - przyznała. Koszmar Natalii Maliszewskiej. Przyznała się do winy i wyjawiła trudną prawdę "Ja się trochę teraz obawiam wrzucania zdjęć z przeszłości, bo boję się, że ktoś z kontroli to źle odbierze, ktoś pomyśli sobie, że moja lokalizacja się nagle zmieniła (...) Ja nie chcę się tłumaczyć, ja chcę tylko zobrazować całą sytuację, jak to wszystko wyglądało. Ja kontroli antydopingowych przez cały rok miałam około 11/12. Wszystkie kontrole, które miałam przeprowadzane, były prawidłowe. Odbywały się one też w moim domu. Wszystkie były negatywne, to nie podlega żadnej dyskusji. Ostatnia kontrola antydopingowa, kiedy kontroler nie zastał mnie w domu, wynikała z tego, że dzień wcześniej dowiedziałam się o zmianie czasu treningu. W środku nocy obudziłam się i zobaczyłam zmianę. Nie myślałam jednak, żeby zmienić system, tylko przestawiłam budzik i poszłam rano na trening. Dostałam przed godziną ósmą telefon o procedurze antydopingowej" - przyznała. Maliszewska w rozmowie z Pauliną Chylewską zdradziła, że nie może w ogóle trenować z kadrą przez okres zawieszenia, ani przebywać w miejscach, gdzie jej koledzy i koleżanki po fachu szlifują formę. Nie traci jednak nadziei w sprawie swojej przyszłości. "Wiem, że sobie poradzę. Jestem w dobrych rękach i pod opieką terapeuty. To była dla mnie nauczka. To moje dziecko w środku dalej ma marzenia" - dodała. Oto co w święta dzieje się w domu Adama Małysza. Boże Narodzenie to coś więcej niż tradycja