39-latek otwarcie popiera agresję Rosji na Ukrainę, a w swoich planach ma między innymi zorganizowanie pokazów łyżwiarstwa figurowego na terenach Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych, które pozostają przedmiotem zaciętych walk. "Jestem dumny z bycia Rosjaninem. Urodziłem się w wielkiej Rosji, w Kraju Chabarowskim. Długo żyłem w Wołgogradzie - Stalingradzie (taką nazwę miasto nosiło do 1961 roku - przyp. red.). Broniłem barw ekipy z Sankt Petersburga, a teraz żyję i pracuję w Moskwie. Zdobyłem łącznie cztery medale olimpijskie na czterech różnych imprezach dla swojej ojczyzny - Rosji. Stop rasizmowi! Stop ludobójstwu! Stop faszyzmowi!" - pisał na instagramowym profilu po wybuchu wojny. Jewgienij Pluszczenko stracił miliony O ironio, Pluszczenko padł ofiarą oszustów, którzy do swojego przestępczego procederu wykorzystali właśnie wojenną zawieruchę. Wyłudzili oni pod pretekstem pozyskania środków na budowę 30 milionów rubli (ponad 2 miliony złotych). O zdarzeniu poinformowała na swoim profilu w serwisie Telegram partnerka byłego łyżwiarza, Jana Rudkowska. - Korzystając z sytuacji, związanej z "operacją specjalną" (Rosjanie nie mogą używać określenia "wojna" - przyp.red.) wyłudzono od nas gotówkę na budowę obiektów. Powiedziano nam, że aktualnie banki działają kiepsko, a potrzebne są fundusze na materiały - przekazała. Aktualnie, na skutek sankcji, nakładanych na Rosję przez społeczność międzynarodową sportowcy z tego kraju są w zasadzie wykluczeni z międzynarodowej rywalizacji. Dotyczy to również łyżwiarzy figurowych, którzy nie mogli wziąć udziału m.in. w niedawnych mistrzostwach świata.