Pierwszy sezon polskich skoczków pod wodzą Thomasa Thurnbichlera był bardzo udany i panowało przekonanie, że będzie tylko lepiej. Entuzjazm został ostudzony bardzo szybko, bo minione zmagania były fatalne dla reprezentantów Polski. Tylko Aleksander Zniszczoł był w stanie odbudować formę i rywalizować z czołówką Pucharu Świata. Tego samego nie można powiedzieć o Kamilu Stochu. Trzykrotny mistrz olimpijski w całym sezonie 2023/24 zdobył zaledwie 256 punktów w klasyfikacji generalnej, co było najgorszym wynikiem od... 2010 roku. Trzykrotnie zajmował jedenaste miejsce w konkursach Pucharu Świata i była to najwyższa lokata, jaką udało mu się uzyskać w poprzednim sezonie. Niedługo po zakończeniu zmagań zaczęto spekulować, że być może Stoch zdecyduje się odłączyć od całej kadry i trenować indywidualnie z innym trenerem. Kamil Stoch o współpracy z Michalem Doleżalem. Pozytywna energia I plotki się potwierdziły, bo na początku 2024 roku Stoch ogłosił, że będzie pracował z Michalem Doleżalem, a więc byłym szkoleniowcem reprezentacji Polski. Ruch skoczka był szeroko komentowany w mediach i wywołał niemałą dyskusję. O powodach takiej decyzji Stoch opowiedział w rozmowie z Eurosportem. Jak przyznaje, był to jego zdaniem bardzo dobry ruch. Co za wieści z domu Kamila Stocha. Żona skoczka wszystkim się pochwaliła “Zmęczony byłem już u progu poprzedniej zimy, nie mówiąc o końcu. Ale tak, nowa sytuacja dała mi duży zastrzyk dobrej energii. Ponownie poczułem, że mam przed sobą jakieś perspektywy" - przyznaje legenda skoków narciarskich. “Cel, do którego wspólnie dążymy. Do tego dużo świeżości w atmosferze, w której pracujemy: w przekazywaniu uwag, w codziennym funkcjonowaniu. Dzisiaj wiem, że właśnie tego potrzebowałem. Wiem też, że wszyscy czekacie na deklarację, żebym powiedział, co z tego będzie. Ale tego nie wie nikt" - dodał. Stoch opowiedział również, jak podszedł do kontuzji kolana, która wykluczyła go z treningów na pewien czas. “Pierwsza moja myśl była prosta: fatalnie, dlaczego tak się stało. I tak dalej. Ale po chwili udało się spojrzeć na całą sytuację z dystansem. I tak naprawdę doszedłem do wniosku, że nic wielkiego się nie wydarzyło. Od ponad 20 lat jestem w ciągłym treningu, w trybie nieustannej rywalizacji i trzy lub cztery tygodnie bez skakania nie powodują niczego strasznego" - opowiada skoczek. “Czasem wręcz pomagają, bo pozwalają odrobinę odpocząć i nabrać głodu skakania. U mnie ten głód musieli powstrzymywać trenerzy, bo chciałem wrócić szybciej. Inna sprawa, że to nie było tak, iż byłem całkowicie wyłączony z treningów. Tak naprawdę przez cztery czy pięć dni po naderwaniu więzadła - gdy było całkowicie unieruchomione - starałem się odpoczywać, żeby niczego dodatkowo nie nadwyrężyć" - przyznał reprezentant Polski.