Trzech zamiast pięciu hokeistów z zagranicy w jednym meczu i połączenie, w drugiej fazie, rozgrywek drużyn z ekstraklasy i pierwszej ligi to najważniejsze zmiany jakie nastąpią w hokejowych rozgrywkach w Polsce. Największe emocje budzi ta pierwsza decyzja. Dyrektor tyskiego klubu Karol Pawlik skrytykował projekt ograniczenia liczby obcokrajowców. - Ograniczenie liczby obcokrajowców nie wpłynie na podniesienie poziomu ligi. Uważam, że nie mamy w Polsce tylu młodych zawodników, którzy mogliby kreować grę. Ciężar prowadzenia gry spoczywać będzie na starszych zawodnikach i znów w play off będziemy mieć sytuacje, że zespół kończy rozgrywki na dwie, dwie i pół czy co najwyżej trzy piątki. To później odbije się negatywnie na formie reprezentantów na mistrzostwa świata - ocenił i wcale nie jest to najostrzejsza krytyka decyzji nowego zarządu PZHL. Pomysł ze zmniejszeniem liczby zawodników zagranicznych z ostrożnym optymizmem przyjął drugi trener Wojasa Podhale Nowy Targ, trzeciej ekipy minionego sezonu, Marek Ziętara. - Zmiany są świeże, więc trudno coś na ten temat powiedzieć. Moim zdaniem, te decyzje ograniczające występ w jednym meczu do trzech zagranicznych hokeistów spowodują, że młodzi polscy zawodnicy będą mieli większe niż dotychczas szanse pokazania się w ekstralidze. Tym samym cykl szkoleniowy, w tym szkół mistrzostwa sportowego, w ten sposób się zamknie. Młodzi zawodnicy będą mogli uczyć się od lepszych hokeistów, wykorzystując cały swój potencjał. W zagranicznych ligach 18-, 19-letni zawodnicy są już na kontraktach, a w Polsce mówi się, że taki hokeista jest obiecujący. Myślę, że ta decyzja będzie korzystna, ale tak naprawdę najbliższy sezon to pokaże - powiedział Marek Ziętara. Co do samego systemu rozgrywek, to większość klubów wyraziło swoją akceptację, ale nie wszystkim on się podoba. - To fatalny system i szczerze ubolewam nad tym, że na takie zmiany zdecydował się zarząd PZHL - powiedział PAP prezes gdańskiego Stoczniowca, czwartej drużyny minionego sezonu, Marek Kostecki. - Moim zdaniem, w dobie kryzysu finansowego, z jakim boryka się gospodarka i kluby, trzeba myśleć o oszczędnościach i o cięciu kosztów, a nie o ich mnożeniu. Nie przypominam sobie, by w polskim hokeju, ba, w całym polskim sporcie łączono w trakcie sezonu ligi. Według niego okaże się, że drużyny, które zajmą miejsca 7-10 po kilkunastu meczach ekstraklasy zostaną de facto zdegradowane do pierwszej ligi. - Wydadzą tylko niepotrzebnie pieniądze. Poziom polskiej ligi wyrównał się w minionym sezonie. Dziewiąta ekipa wygrywała z Cracovią, Podhalem, czy Stoczniowcem. Poziom siódmej, ósmej czy dziewiątej drużyny nie odbiegał od czołówki - zaznaczył Marek Kostecki. Z kolei prezes aktualnego mistrza Polski Cracovii Janusz Filipiak uważa, że zmiana jest korzystna dla klubów, które zaczną sezon w I lidze. - W tamtej lidze z czasem nic by się nie działo i rozgrywki te byłyby coraz bardziej marginalizowane - powiedział, dodając: - Delikatnie mówiąc, nam wszystko jedno.