Dla 23-letniej łyżwiarki niezwykle udana była pierwsza część obecnego sezonu. Wywalczyła w nim pierwszy w historii polskiego short tracku złoty medal mistrzostw Europy, a po dwóch triumfach na 500 m w zawodach Pucharu Świata przewodzi w tegorocznym cyklu na tym dystansie. Maliszewska przyznała, że nie mogła wymarzyć sobie lepszego rozpoczęcia sezonu, który - jak oceniła - jest dla niej przełomowy. "Trzy złota w domu, w tym jedno z imprezy mistrzowskiej jest spełnieniem marzeń. To coś, co pobudza, bo chce się więcej. Cieszę się, że moja praca wreszcie owocuje. Wcześniej czułam, że szybkość pod nogą jest, ale teraz potrafię przełożyć to na wyniki, wskoczyć na wysoki poziom i się na nim utrzymać. Ta stabilizacja chyba cieszy najbardziej" - podkreśliła. Dodała, że sukcesy na międzynarodowej arenie dodają jej pewności siebie i pozwalają zdobywać doświadczenie. "Stabilizacja na wysokim poziomie daje poczucie spokoju, a każdy finał to wielkie doświadczenie. Dzięki temu umiem lepiej odnajdywać się w różnych sytuacjach na torze" - tłumaczyła sprinterka. Zaznaczyła, że jej dobre wyniki są efektem komfortu pracy w kadrze prowadzonej od siedmiu miesięcy przez trenerkę Urszulę Kamińską i Francuza Gregory'ego Duranda. Liderka biało-czerwonych w sobotę i niedzielę wróci do rywalizacji w Pucharze Świata. Przed zawodami w Dreźnie ma 12 855 punktów przewagi nad Holenderką Larą van Ruijven. Cykl zakończą zawody w Turynie (9-10 lutego), gdzie zaplanowano dwa przejazdy na 500 m. Zapewnia, że przed ostatnimi startami w PŚ nie liczy punktów, które zapewnią jej historyczny triumf. "Naprawdę nie wiem, jakie miejsca muszę zajmować, by utrzymać swoją pozycję. Nie chcę się na tym skupiać, bo to może mnie zgubić. Chcę zrobić to, co do mnie należy - jechać szybko, mocno, długo, skręcać w lewo, mocno się kłaść" - zaznaczyła. Jak przyznała, "sama jest ciekawa, jak ten sezon się skończy". "W życiu i sporcie stosuję zasadę, że nic nie muszę, za to wszystko mogę. Nie nastawiam się więc, że muszę wygrać Puchar Świata, choć oczywiście bardzo bym tego chciała i szkoda byłoby stracić pozycję lidera. Jeśli ją obronię, to będzie kolejny sukces do świętowania, a jeśli nie - spróbuję za rok" - nadmieniła. Kolejną ważną imprezą w tym roku będą mistrzostwa świata w Sofii (8-10 marca). Maliszewska nie ukrywa, że w Bułgarii celuje w kolejne podium. "Mam nadzieję, że wtedy będę miała jeszcze wystarczająco dużo sił, bo będą to już ostatnie starty. Trzeba też pamiętać, że nasz sport jest nieprzewidywalny. Ale na pewno chciałabym kolejny raz udowodnić sobie, że jestem mocna. Zamierzam też bardziej ujawnić się na 1000 m i pokazać, że się rozwijam" - dodała wicemistrzyni świata na 500 m. Do drugiej części sezonu reprezentanci Polski przygotowywali się m.in. na zgrupowaniu w Spale i w tomaszowskiej Arenie Lodowej. "Jest ciężko, bo czuć już zmęczenie psychiczne. Po mistrzostwach Europy miałam tylko jeden dzień odpoczynku, ale wiem, że jest jeszcze dużo do zdobycia. Teraz trenerzy jeszcze nas przycisnęli. Celem jest podtrzymanie formy, a może uda się coś jeszcze poprawić" - podsumowała Maliszewska. Autor: Bartłomiej Pawlak