Polka we wspaniałym stylu wygrała w ten weekend rywalizację na 500 metrów w Salt Lake City i ze zdecydowaną przewagą prowadzi w klasyfikacji generalnej. Mimo tego nie zachłystuje się sukcesem i patrzy chłodno na przyszłość. - Nie mierzę w zwycięstwo w ogólnej klasyfikacji, chociaż oczywiście bardzo bym się z tego cieszyła. Moim celem są igrzyska olimpijskie za cztery lata, a te biegi pucharowe to jedynie proces - dodaje. Celem Maliszewskiej w tym sezonie jest start w jak największej liczbie biegów. - Chcę próbować i uczyć się nowych rzeczy. Jeździć w jak największej liczbie biegów, półfinałach i finałach. Znajdować się w najdziwniejszych sytuacjach i starać się z nich wychodzić - mówi. Najbardziej znana polska zawodniczka w short tracku ma nadzieję, że jej dobre wyniki przyciągną na lodowiska młodych zawodników. - Jeśli jest ktoś, kto miał już okazję oglądać short track, to jestem pewna, że to nie był jego ostatni raz. To jest bardzo emocjonujący i nieprzewidywalny sport. Jest mi bardzo miło, gdy słyszę, że siostry Maliszewskie są inspiracją dla młodych zawodników. Łza się w oku kręci wtedy - dodaje. Kolejne zawody Pucharu Świata w short tracku odbędą się w grudniu w Ałmatach.