"W porównaniu do mistrzostw świata, które od piątku do niedzieli rozgrywane były w niemieckim Koenigssee, w składzie nastąpiły zmiany. Do kraju wrócili już juniorzy Anna Bryk, duet Jakub Karaś/Mateusz Karaś, a także Natalia Jamróz i Kacper Tarnawski" - powiedział PAP trener reprezentacji Marek Skowroński.W MŚ najlepiej spisali się liderzy kadry Chmielewski i Kowalewski, którzy dwukrotnie zajęli ósme miejsce (w tym w sprincie). Sochowicz był 16., zaś żadnej z zawodniczek nie udało się znaleźć w "20". Z kolei sztafeta nie ukończyła rywalizacji."Warunki pogodowe były dość trudne, a najbardziej obawialiśmy się opadów deszczu lub śniegu. Na szczęście w zawodach mężczyzn i dwójek było dość znośnie. Gorsze warunki miały kobiety. Start zawodników uważam za udane, słabiej wypadły zawodniczki. Zaliczyliśmy zupełnie nieudany występ w sztafecie, gdzie mieliśmy prawie pewne siódme miejsce. Przed tym sezonem mieliśmy dużo mniej ślizgów treningowych, a powodem kłopoty zdrowotne, koronawirus, kwarantanna..." - przyznał szkoleniowiec.We wtorek biało-czerwoni rozpoczynają treningi przed ostatnim pucharem w St. Moritz."Ciekawostką jest fakt, że to naturalny tor, a jego budowa trwa trzy-cztery tygodnie. Niektóre europejskie obiekty są w tym roku wcześniej niż zwykle rozmrażane, a ten w Szwajcarii będzie czynny do marca" - dodał Skowroński.Poprzednio MŚ w Szwajcarii odbył się w 2012 roku, a z Polaków startowali tylko Ewa Kuls i Maciej Kurowski. Bardzo dobrze spisała się Kuls, która uplasowała się na 12. pozycji. giel/ krys/