Zawody w Tomaszowie w dniach 13-15 listopada zainaugurują przedolimpijski sezon 2020/21. Wcześniej panczeniści rywalizowali w tym obiekcie w PŚ w 2018 i 2019 roku. Zawody przed dwoma laty były pierwszymi tej rangi w Polsce po prawie dwóch dekadach. Stało się to możliwe dzięki budowie nowoczesnej hali lodowej. To jedyny w kraju kryty tor do łyżwiarstwa szybkiego. "To, że w Tomaszowie Mazowieckim odbędzie się inauguracja całego cyklu, to dla nas wielkie wyróżnienie. To też świetna promocja naszej dyscypliny i Polski, bo zawody transmitować będzie wiele telewizji z różnych krajów świata. Wielkie święto łyżwiarstwa szybkiego w Polsce" - powiedział Tataruch, cytowany w komunikacie.Decyzja Międzynarodowej Unii Łyżwiarskiej o przyznaniu Polskiemu Związkowi Łyżwiarstwa Szybkiego prawa do organizacji zawodów Pucharu Świata zarówno w najbliższym, jak i w następnym sezonie, została podjęta po bardzo wysokich ocenach, jakie zebrały dwie ostatnie edycje PŚ w Tomaszowie Mazowieckim."Jesteśmy dumni, że nasza ubiegłoroczna impreza została bardzo wysoko oceniona, a przedstawiciele Międzynarodowej Unii Łyżwiarskiej przyznawali, że były to jedne z najlepiej zorganizowanych zawodów całego cyklu. W listopadzie po raz trzeci z rzędu będziemy gościć najlepszych zawodników świata. To są wielkie gwiazdy, wśród których nie tylko nie brakuje medalistów olimpijskich, ale także mistrzów i aktualnych rekordzistów świata" - dodał Konrad Niedźwiedzki, w przeszłości znakomity panczenista, a dziś dyrektor sportowy PZŁS.W Tomaszowie wystartuje około 250 łyżwiarzy z kilkunastu krajów. Pierwsze zawody w sezonie zadecydują o podziale na grupy A i B w kolejnej imprezie PŚ."Dzięki temu, że jesteśmy organizatorem, mamy więcej miejsc dla naszych reprezentantów. To ważne, bo przede wszystkim dzięki takim imprezom zawodnicy nabierają doświadczenia. A poza tym start przed własną publicznością to niesamowita sprawa" - dodał Niedźwiedzki.Radości z decyzji Międzynarodowej Unii Łyżwiarskiej nie ukrywała jedna z liderek polskiej reprezentacji Natalia Czerwonka: "Uwielbiam pokazywać się przed własną publicznością. Chciałabym, żeby był to przełomowy sezon w mojej karierze, bo wyniki w pierwszej dziesiątce to nie jest szczyt moich możliwości. Marzę o tym, żeby walczyć o podium".W nowym sezonie, w styczniu w Gdańsku o medale mistrzostw Europy rywalizować będą najlepsi specjaliści w short tracku, z Natalią Maliszewską na czele.