W sobotę Natalia Maliszewska stanęła przed szansą walki o Kryształową Kulę na 500 metrów. I choć sama deklarowała, że nie jest to jej główny cel, to jednak nadzieje na sukces Polki były spore. Niestety przekreślił je upadek w półfinale i pozostał tylko niedosyt, choć ten krótki, przedolimpijski sezon i tak trzeba była uznać za udany, bo po drodze nasza zawodniczka pokazywała naprawdę dobrą formę.Za to niedzielne zmagania zaczęły się dla Maliszewskiej dużo bardziej udanie. Dość nieoczekiwanie Polki stanęły bowiem przed szansą walki o przepustkę na igrzyska olimpijskie w Pekinie w rywalizacji drużynowej i nieco szczęśliwie tę szansę wykorzystały. Do pełni szczęścia potrzeba było 7. miejsce w Dordrecht, którego zająć się nie udało. Początkowo, bo po decyzji sędziów zdyskwalifikowane zostały Chinki, dzięki czemu "Biało-Czerwone" zostały przesunięte o oczko wyżej, na siódmą pozycję, co oznaczało, że bilety do Pekinu zapewniły nam niejako gospodynie tej imprezy.Maliszewska znakomicie spisywała się również na dystansie 1000 metrów, w którym udało jej się awansować do finału. I tam miała nadzieję na kolejne pucharowe podium, które byłoby ukoronowaniem jej świetnego sezonu. I po części tak się stało, bo Polka w finałowym biegu przekroczyła linię mety na trzeciej pozycji. Niestety sędziowie dopatrzyli się błędu i zdyskwalifikowali naszą zawodniczkę, przez co ostatecznie została sklasyfikowana na piątej pozycji. KK